Kapitalna książka, thriller z górnej półki. Już „Listą Lucyfera”, autor wysmakowanych i bardzo chwalonych kryminałów retro udowodnił, że także w tematyce współczesnej czuje się jak ryba w wodzie. „Boskim znakiem” tylko utwierdza tę opinię.
Wielkim plusem powieści jest fabuła. Autor brawurowo opowiada historię trochę awanturniczą i jak zwykle dopracowaną w każdym szczególe. Umiejętnie miesza przy tym fikcję z prawdą historyczną, co tylko dodaje wiarygodności i pazura opowiadanej przez niego opowieści. Tym razem gdański dziennikarz Adam Berg przyjmuje zlecenie od grupki bogatych biznesmenów, których ideą fixé jest odnalezienie skarbów z zamku Czocha, zaginionych w ostatnich dniach wojny. Zleceniodawcy chcą w ten sposób poprawić swój nadszarpnięty image w społeczeństwie, Berg zyskuje szanse powrotu do pierwszej ligi dziennikarskiej. I niemal natychmiast rusza lawina zaskakujących zdarzeń. Odzywają się stare demony. Ktoś bezcześci grób matki Berga, włamuje się do jego mieszkania, podrzuca ma narkotyki. Kim jest nieuchwytny wróg? Rywalem w dotarciu do skarbu, misyjnym zabójcą, a może naśladowcą seryjnego mordercy, którego zdemaskował niegdyś Berg?
Nieznani sprawcy ciągle wyprzedzają ruchy Berga. W masakrycznych okolicznościach giną kolejne osoby, mogące doprowadzić go do prawdy. W śmiertelnych opałach znajdzie się sam Berg i jego bliscy… Jaka tajemnica jest warta tak straszliwej ceny? Chodzi o skarby Czochy, czy o coś więcej?
Książka ma tempo i koloryt. Dochodzenie Berga zaprowadzi go daleko poza granice własnej wyobraźni. Wraz z nim wędrujemy po podziemiach Czochy, (swoją drogą zamek opisany jest tak, że muszę go odwiedzić!), bezdrożach Sycylii, śledzimy dramatyczne wydarzenia na Karaibach. Samego bohatera trudno nie polubić. To zwyczajny młody człowiek, który trochę niespodziewanie dla siebie samego musi przetestować granice własnych możliwości. Nikt z nas nie wie przecież, jak zachowałby się w sytuacji ekstremalnej, dopóki się ona rzeczywiście nie zdarzy. To postać psychologicznie prawdziwa, bardzo krwista, pełnowymiarowa. Moją ulubienica jest także wspomagająca go Miłka. Kolorowa, szalona, bezkompromisowa. Taka jak trzeba. W książce jest zresztą więcej takich wyrazistych, zapadających w pamięć postaci.
Fabuła książki jest dwutorowa, ale to tylko dodaje pieprzu całości. Wątki są ze sobą poprowadzone spójnie i poprowadzone jak po sznurku aż do zaskakującego finału.
Atutem powieści, jak zwykle w przypadku tego autora, są także ciekawe informacje o zaginionych artefaktach i faktach historycznych. To inteligentna rozrywka, która poszerza przy okazji horyzonty czytelnika. „Boski znak” to właściwie miks gatunków: odnajdujemy tu elementy thrillera psychologicznego, kryminału noir, a nawet powieści szpiegowsko – awanturniczej. Wszystko podane w odpowiednich proporcjach, bez mielizn i przestojów. Może właśnie dlatego jest to lektura, od której tak trudno jest się oderwać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych