Jeżeli lubicie książki z okresu II Wojny Światowej i interesuje Was historia Polskiego Państwa Podziemnego, ale w wersji nieupiększonej, która nie zawiera „…a na Tygrysy mają Vis-y …” oraz pudrowanego i lukrowanego wizerunku żołnierzy AK to bezwzględnie musicie "Ptaki drapieżne" przeczytać.
Bohaterem po części wywiadu, po części narracji prowadzonej w oparciu o pochodzące z zasobów IPN źródła pisane jest Lucjan „Sęp” Wiśniewski.
Członek zespołu 993/W Armii Krajowej, będącej komórką kontrwywiadu AK zajmującego się fizyczną likwidacją agentów i osób stanowiących zagrożenie dla wysokich rangą oficerów w strukturach Państwa Podziemnego.
Lucjan „Sęp” Wiśniewski trafia tam jako 17- latek, zwerbowany w mało profesjonalny sposób, bo przez kolegę, którego ojciec… naprawiał piec w jakimś domu, a jego mieszkaniec działał już wówczas w podziemiu zbrojnym.
Poziom amatorszczyzny, szkolnych błędów, które przytrafiały się nawet, wydawałoby się dobrze wyszkolonym „cichociemnym”, walki frakcyjne w samej KG AK, praca ”na prywatkach” – to wszystko opisuje naoczny świadek tamtych wydarzeń.
Wszystko to jest weryfikowane przez Autorów, więc nie jest to opowieść w stylu opowieści Leonida Breżniewa o walkach pod Noworosyjskiem o wyzwolenie ziem Kraju Krasnodarskiego w sławnej powieści „Mała Ziemia” Po dojściu Breżniewa do władzy opisy tych pobocznych zdarzeń awansowały do roli niemalże bitwy pod Kurskiem:-)
Tutaj wszystkie relacje są weryfikowane w oparciu o inne źródła – bądź relacje innych świadków bądź oryginalne dokumenty.
Bibliografia naprawdę rzetelnie przygotowana, a sama książka daje się całkiem przyjemnie czytać solidnie przy tym odbrązawiając pewne fakty, ludzi czy wydarzenia znane z kart historii.
Ma to szczególną wartość, bo działania tej grupy to m.in. na samym początku okupacji likwidacja niesławnego agenta Gestapo – przedwojennego znanego aktora Igo Syma .
Nie zobaczycie tam chłopców malowanych, jak np. w „Czasie honoru”
Tu nie ma propagandy, jest proza ówczesnego życia.
Na zachętę cytat:
- Sęp: …w Boernerowie wszyscy konspirowali, wszyscy o wszystkich wszystko wiedzieli. Mówiłem wam już, że w sklepie u Banasia koncentrowało się całe nasze życie.
Tu często bywali dowódca batalionu i pułku. Obok, dwa, trzy domy dalej, mieszkała samotna kobieta, prostytutka. Spotykała się z Niemcami, zarobkowo. Banaś się trochę tego bał. Ona przecież przychodziła do sklepu, robiła zakupy, za dnia nie miała dużo zajęć i widziała wszystkich. Banaś bał się, że ona może przychodzić jako szpieg.
Dowódca pułku zadecydował, że trzeba ją zastrzelić… tak… prewencyjnie. No i myśmy to zrobili. Strzelał ”Adrian”
- Autorzy – „prewencyjnie?”
- Sęp - Trwała okupacja, Jeśli się pomylisz, to zrobisz to ostatni raz. Zastrzelił ją, akcja była moja
- Autorzy – Tylko dlatego, że była prostytutką i przyjmowała gości?
- Sęp - Dlatego, że to było trzy domy od naszej centrali.
- Autorzy – A nie można jej było zwerbować, zamiast strzelać?
- Sęp - Ale ona nie była nam do niczego potrzebna. Jakie informacje mogła wyciągnąć od niemieckich szeregowców? Nie było na nią żadnych doniesień, ale mogła stanowić zagrożenie. Za duże ryzyko. Do niej przychodziło po 3 Niemców. Miała pecha, bo za blisko mieszkała. To był pierwszy występ „Adriana”….”
Bohaterem po części wywiadu, po części narracji prowadzonej w oparciu o pochodzące z zasobów IPN źródła pisane jest Lucjan „Sęp” Wiśniewski.
Członek zespołu 993/W Armii Krajowej, będącej komórką kontrwywiadu AK zajmującego się fizyczną likwidacją agentów i osób stanowiących zagrożenie dla wysokich rangą oficerów w strukturach Państwa Podziemnego.
Lucjan „Sęp” Wiśniewski trafia tam jako 17- latek, zwerbowany w mało profesjonalny sposób, bo przez kolegę, którego ojciec… naprawiał piec w jakimś domu, a jego mieszkaniec działał już wówczas w podziemiu zbrojnym.
Poziom amatorszczyzny, szkolnych błędów, które przytrafiały się nawet, wydawałoby się dobrze wyszkolonym „cichociemnym”, walki frakcyjne w samej KG AK, praca ”na prywatkach” – to wszystko opisuje naoczny świadek tamtych wydarzeń.
Wszystko to jest weryfikowane przez Autorów, więc nie jest to opowieść w stylu opowieści Leonida Breżniewa o walkach pod Noworosyjskiem o wyzwolenie ziem Kraju Krasnodarskiego w sławnej powieści „Mała Ziemia” Po dojściu Breżniewa do władzy opisy tych pobocznych zdarzeń awansowały do roli niemalże bitwy pod Kurskiem:-)
Tutaj wszystkie relacje są weryfikowane w oparciu o inne źródła – bądź relacje innych świadków bądź oryginalne dokumenty.
Bibliografia naprawdę rzetelnie przygotowana, a sama książka daje się całkiem przyjemnie czytać solidnie przy tym odbrązawiając pewne fakty, ludzi czy wydarzenia znane z kart historii.
Ma to szczególną wartość, bo działania tej grupy to m.in. na samym początku okupacji likwidacja niesławnego agenta Gestapo – przedwojennego znanego aktora Igo Syma .
Nie zobaczycie tam chłopców malowanych, jak np. w „Czasie honoru”
Tu nie ma propagandy, jest proza ówczesnego życia.
Na zachętę cytat:
- Sęp: …w Boernerowie wszyscy konspirowali, wszyscy o wszystkich wszystko wiedzieli. Mówiłem wam już, że w sklepie u Banasia koncentrowało się całe nasze życie.
Tu często bywali dowódca batalionu i pułku. Obok, dwa, trzy domy dalej, mieszkała samotna kobieta, prostytutka. Spotykała się z Niemcami, zarobkowo. Banaś się trochę tego bał. Ona przecież przychodziła do sklepu, robiła zakupy, za dnia nie miała dużo zajęć i widziała wszystkich. Banaś bał się, że ona może przychodzić jako szpieg.
Dowódca pułku zadecydował, że trzeba ją zastrzelić… tak… prewencyjnie. No i myśmy to zrobili. Strzelał ”Adrian”
- Autorzy – „prewencyjnie?”
- Sęp - Trwała okupacja, Jeśli się pomylisz, to zrobisz to ostatni raz. Zastrzelił ją, akcja była moja
- Autorzy – Tylko dlatego, że była prostytutką i przyjmowała gości?
- Sęp - Dlatego, że to było trzy domy od naszej centrali.
- Autorzy – A nie można jej było zwerbować, zamiast strzelać?
- Sęp - Ale ona nie była nam do niczego potrzebna. Jakie informacje mogła wyciągnąć od niemieckich szeregowców? Nie było na nią żadnych doniesień, ale mogła stanowić zagrożenie. Za duże ryzyko. Do niej przychodziło po 3 Niemców. Miała pecha, bo za blisko mieszkała. To był pierwszy występ „Adriana”….”
Recenzja tak konkretna, jak omawiana książka!
OdpowiedzUsuń