Zjednoczone Emiraty Arabskie – dla bardzo wielu osób (przynajmniej w Polsce) kraj często, gęsto mylony z… Arabią Saudyjską, bo całkiem pokaźna ilość naszych rodaków przenosi stolicę Saudów z Rijadu do Dubaju :-D
Ogólna wiedza na temat tego kraju Zatoki Perskiej ogranicza się do nazw dwóch emiratów czyli właśnie osławionego Dubaju oraz Abu Zabi, Burdż Chalifa czyli najwyższej konstrukcji lądowej świata (póki co :-D, bo Saudyjczycy nie śpią i budują Jeddah Tower), hotelu – żagla czyli Burdż Al- Arab oraz ogromnej ilości najdroższych samochodów świata.
Autorka przybliża nam Emiraty jako kraj ludzi, a nie tylko budowli, ekskluzywnych sklepów, czy budzących podziw i zazdrość pojazdów.
Opisuje historię powstania Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz życiorys Ojca – Założyciela Emiratów wielkiego wizjonera oraz znakomitego władcy szejka Zajeda ibn Sultana an- Nahjana, bez którego Emiratów, takich jakie znamy po prostu by nie było.
Pani Aleksandra, pracując w ZEA miała dostęp oraz możliwość obserwacji Emiratczyków, a dzięki biegłej znajomości arabskiego także nawiązania bezpośrednich relacji z pokoleniem, dla którego angielski nie jest językiem obowiązkowym.
To, że jest młodą, atrakcyjną Europejką, jest jednocześnie błogosławieństwem, jak i przekleństwem w zmaskulinizowanym świecie arabskim.
Jak się okazuje, pewne zachowania, sposoby nawiązywania znajomości są jakby to określić – ogólnozatokowe :-)
Współczesne technologie, młodość vs. tradycja, konserwatyzm religijny i prawo szariatu.
Jak radzą sobie z ograniczeniami wynikającymi z rygorystycznych zasad islamu młodzi Emiratczycy, czy faktycznie przestrzegają surowych reguł narzuconych przez religię?
O tym dowiecie się z tej książki.
Są dwie kwestie, w których nie zgadzam się z Autorką.
Po pierwsze – za „czarną owcę” krajów GCC Ola uznaje (podobnie jak Jej znajomi Emiratczycy) Saudyjczyków.
Że Saudyjczycy to konserwa, dzicy Beduini, nie potrafiący się zachować w cywilizowanych Emiratach, bo szaleją po drogach, piją gorzałę w ilościach powalających słonie oraz są aroganccy w stosunku do kobiet. Jest to element pewnego patriotyzmu lokalnego, a największy kraj GCC, faktycznie rygorystycznie przestrzegający prawa szariatu jest najwygodniejszym przykładem, żeby pokazać, że.... my [Emirati] to kultura i cywilizacja Zachodu a Oni [Saudi] to barbarzyńcy i religijni fanatycy.
Ja też nie jestem wolny od lokalnego patriotyzmu, tylko nie emirackiego, a właśnie saudyjskiego i nie zgadzam się z taką oceną Saudyjczyków.
Oczywiście, że jeżdżą jakby to w dalszym ciągu były wielbłądy, a nie kilkuset konne samochody, młodzi piją alkohol, kiedy są za granicą. Owszem, są tam również fanatycy religijni.
Jednak zwykli Saudyjczycy, których spotykałem są w porównaniu z Emiratczykami bardziej….. dojrzali.
W Saudi nie ma możliwości zapewnienia każdemu obywatelowi takiego socjalu, jak w ZEA – Saudyjczyków jest za dużo i nawet taka ilość pieniędzy, jaką dysponuje dynastia Saudów nie wystarczyłaby na zapewnienie podobnego standardu życia – jest to po prostu fizycznie niemożliwe.
Władcy saudyjscy – szczególnie nieodżałowany Król Abdullach inwestował w edukację, zbudował i rozbudował około 30 uniwersytetów. Rozpoczął realną aktywizację zawodową Saudyjczyków i….. Saudyjek.
Wiem, że każda liszka swój ogonek chwali, dlatego staję w obronie Saudyjczyków, co jest dość normalne w środowisku expatów :-D
Każdy z nas będzie bronił „swoich” niezależnie czy mieszka lub w ZEA, Katarze czy Omanie :-)
Oczywiście, znamy wady krajów nas goszczących, niektóre sytuacje doprowadzają nas do furii, ale i tak uważamy, że „u nas” jest najlepiej.
Po drugie – za błąd uważam powielanie schematu popularnego wśród expatów, że „skończy się ropa, skończą się Emiraty”.
Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Dużo trudniej będzie Saudyjczykom, ze względu na populację niż Emiratczykom.
Uważam, że stwierdzenie „skończy się moda na wakacje w Dubaju, skończą się Emiraty” jest bliższa prawdy, ale i to nie oddaje całej złożoności problemu.
Jest kilka znakomicie funkcjonujących firm emirackich, które od posiadania bądź nie posiadania ropy, nie są uzależnione. Może trochę od jej ceny, ale to jak wszyscy :-D
Mówię o Etihad Airways, Emirates Airline czy portach lotniczych w Dubaju czy Abu Zabi.
Powiecie, że to tylko dwie firmy i dwa lotniska. OK, jest jednak jedno „ale” – zyskowność tych przedsięwzięć. Będąc w Omanie usłyszałem w radio, że lotnisko w Dubaju podniosło opłaty lotniskowe o 10 dirhamów. Umówmy się, że podwyżka ceny biletu o równowartość mniej więcej 10 PLN jest przy ogólnej cenie biletów praktycznie niezauważalna. Natomiast przychód dla portu lotniczego w Dubaju jest szacowany na poziomie …2 -2,5 mld.$ rocznie.
I żadna z tych firm nie jest w pierwszej 50 największych firm w ZEA.
Podaję za arabicae.com
Ogólna wiedza na temat tego kraju Zatoki Perskiej ogranicza się do nazw dwóch emiratów czyli właśnie osławionego Dubaju oraz Abu Zabi, Burdż Chalifa czyli najwyższej konstrukcji lądowej świata (póki co :-D, bo Saudyjczycy nie śpią i budują Jeddah Tower), hotelu – żagla czyli Burdż Al- Arab oraz ogromnej ilości najdroższych samochodów świata.
Autorka przybliża nam Emiraty jako kraj ludzi, a nie tylko budowli, ekskluzywnych sklepów, czy budzących podziw i zazdrość pojazdów.
Opisuje historię powstania Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz życiorys Ojca – Założyciela Emiratów wielkiego wizjonera oraz znakomitego władcy szejka Zajeda ibn Sultana an- Nahjana, bez którego Emiratów, takich jakie znamy po prostu by nie było.
Pani Aleksandra, pracując w ZEA miała dostęp oraz możliwość obserwacji Emiratczyków, a dzięki biegłej znajomości arabskiego także nawiązania bezpośrednich relacji z pokoleniem, dla którego angielski nie jest językiem obowiązkowym.
To, że jest młodą, atrakcyjną Europejką, jest jednocześnie błogosławieństwem, jak i przekleństwem w zmaskulinizowanym świecie arabskim.
Jak się okazuje, pewne zachowania, sposoby nawiązywania znajomości są jakby to określić – ogólnozatokowe :-)
Współczesne technologie, młodość vs. tradycja, konserwatyzm religijny i prawo szariatu.
Jak radzą sobie z ograniczeniami wynikającymi z rygorystycznych zasad islamu młodzi Emiratczycy, czy faktycznie przestrzegają surowych reguł narzuconych przez religię?
O tym dowiecie się z tej książki.
Są dwie kwestie, w których nie zgadzam się z Autorką.
Po pierwsze – za „czarną owcę” krajów GCC Ola uznaje (podobnie jak Jej znajomi Emiratczycy) Saudyjczyków.
Że Saudyjczycy to konserwa, dzicy Beduini, nie potrafiący się zachować w cywilizowanych Emiratach, bo szaleją po drogach, piją gorzałę w ilościach powalających słonie oraz są aroganccy w stosunku do kobiet. Jest to element pewnego patriotyzmu lokalnego, a największy kraj GCC, faktycznie rygorystycznie przestrzegający prawa szariatu jest najwygodniejszym przykładem, żeby pokazać, że.... my [Emirati] to kultura i cywilizacja Zachodu a Oni [Saudi] to barbarzyńcy i religijni fanatycy.
Ja też nie jestem wolny od lokalnego patriotyzmu, tylko nie emirackiego, a właśnie saudyjskiego i nie zgadzam się z taką oceną Saudyjczyków.
Oczywiście, że jeżdżą jakby to w dalszym ciągu były wielbłądy, a nie kilkuset konne samochody, młodzi piją alkohol, kiedy są za granicą. Owszem, są tam również fanatycy religijni.
Jednak zwykli Saudyjczycy, których spotykałem są w porównaniu z Emiratczykami bardziej….. dojrzali.
W Saudi nie ma możliwości zapewnienia każdemu obywatelowi takiego socjalu, jak w ZEA – Saudyjczyków jest za dużo i nawet taka ilość pieniędzy, jaką dysponuje dynastia Saudów nie wystarczyłaby na zapewnienie podobnego standardu życia – jest to po prostu fizycznie niemożliwe.
Władcy saudyjscy – szczególnie nieodżałowany Król Abdullach inwestował w edukację, zbudował i rozbudował około 30 uniwersytetów. Rozpoczął realną aktywizację zawodową Saudyjczyków i….. Saudyjek.
Wiem, że każda liszka swój ogonek chwali, dlatego staję w obronie Saudyjczyków, co jest dość normalne w środowisku expatów :-D
Każdy z nas będzie bronił „swoich” niezależnie czy mieszka lub w ZEA, Katarze czy Omanie :-)
Oczywiście, znamy wady krajów nas goszczących, niektóre sytuacje doprowadzają nas do furii, ale i tak uważamy, że „u nas” jest najlepiej.
Po drugie – za błąd uważam powielanie schematu popularnego wśród expatów, że „skończy się ropa, skończą się Emiraty”.
Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Dużo trudniej będzie Saudyjczykom, ze względu na populację niż Emiratczykom.
Uważam, że stwierdzenie „skończy się moda na wakacje w Dubaju, skończą się Emiraty” jest bliższa prawdy, ale i to nie oddaje całej złożoności problemu.
Jest kilka znakomicie funkcjonujących firm emirackich, które od posiadania bądź nie posiadania ropy, nie są uzależnione. Może trochę od jej ceny, ale to jak wszyscy :-D
Mówię o Etihad Airways, Emirates Airline czy portach lotniczych w Dubaju czy Abu Zabi.
Powiecie, że to tylko dwie firmy i dwa lotniska. OK, jest jednak jedno „ale” – zyskowność tych przedsięwzięć. Będąc w Omanie usłyszałem w radio, że lotnisko w Dubaju podniosło opłaty lotniskowe o 10 dirhamów. Umówmy się, że podwyżka ceny biletu o równowartość mniej więcej 10 PLN jest przy ogólnej cenie biletów praktycznie niezauważalna. Natomiast przychód dla portu lotniczego w Dubaju jest szacowany na poziomie …2 -2,5 mld.$ rocznie.
I żadna z tych firm nie jest w pierwszej 50 największych firm w ZEA.
Podaję za arabicae.com
„…Ranking 50 największych firm w Zjednoczonych Emiratach Arabskich pod względem wartości giełdowej. Kapitalizacja czołowej firmy rankingu - Etisalat z branży telekomunikacyjnej - to ponad 20 miliardów dolarów. Dla porównania, najdroższa polska firma - bank PKO BP - jest warta 13 miliardów dolarów…”
Pierwszy raz czytam twoją recenzję, w której otwarcie nie zgadzasz się z autorem. Robisz to jednak w elegancki sposób, a do tego w sposób konkretny. Do tego jasne i dobrze podane argumenty. Tak lubię ��
OdpowiedzUsuńDzięki Gosia Starałem się i z tego co napisałaś nawet się udało :-D
UsuńChyba jednak nie doceniasz jak wielki wplyw na wszystkie galezie gospodarki emirackiej ma ropa. Zyski z niej sa podstawa przychodu krajowego i dzieki temu w Emiratach ( jeszcze, bo do 2018) nie ma podatkow, co zacheca inwestorow i zagranicznych pracownikow. To juz sie konczy. Nie wiem czy wiesz ile rozczarowanych glosow ludzi narzekajacych na szalone podwyki czynszu i rosnace ukryte oplaty. Ile ludzi juz teraz wyjezdza z emiratow z tego powodu. Rowniez inne kraje Zatoki odczuly krzys obecny na rynku ropy i wptorawadaja podaki od towarow i uslug. Mowisz Etihad... podstawa konkurencyjnosci i rozwoju tej rzadowej firmy bylo otrzymywanie paliwa za darmo. To tez juz sie konczy i Etihad ma powzne problemy finansowe. Despracko szukja oszczednosci, np. pracownicy nie dostali w tym roku bonusu. Nie da sie po prostu odkroic przemslu naftowego od Emirackiej gospodarki, bo ona jest na niej ufundowana.
OdpowiedzUsuńOla - doceniam, doceniam, tylko zestawiam to z gospodarką saudyjską :-)
UsuńTo cytat ze strony polskiego MSZ dotyczący gospodarki ZEA:
"...Ok. 50% wartości eksportu przypada na ropę naftową, gaz ziemny i produkty pochodzenia wydobywczego (oznacza to, iż udział środków pochodzących z eksportu węglowodorów w PKB PZEA osiągnął poziom 29,2%), 30-33% to reeksport towarów importowanych, a 20% przypada na eksport pozostały, z którego 4/5 pochodzi ze specjalnych stref ekonomicznych. Eksport ropy naftowej skierowany jest głównie do Japonii, Korei Południowej, ChRL i innych państw Azji Wschodniej. Główny przedmiot nie-węglowodorowego eksportu PZEA to aluminium hutnicze, którego Emiraty są czołowym eksporterem na świecie. Drugą ważną pozycją w tej grupie jest złoto, będące czołową pozycją reeksportu: przez Dubaj przechodzi 10% światowych obrotów tym metalem. Główni odbiorcy emirackiego eksportu to Japonia (24%), Korea Południowa (9%), Tajlandia (5%), Indie (4,8%) i Iran. Import pochodzi głównie z Chin (13%), Indii (10%), USA (8,7%), Japonii (6,1%), Niemiec (ok. 6%), oraz Wielkiej Brytanii (5,3%), Włoch (4,6%) i Turcji..."
A tutaj analogiczna ocena gospodarki saudyjskiej (fakt, wcześniejsza b oz 2007) z tego samego źródła:
"...Wartość saudyjskiego eksportu towarowego w 2007 r. jest oceniana na 229,5 mld USD, z czego ponad 87,5% stanowiły ropa naftowa i jej pochodne. Pozostałe ok. 12,5% - wg klasyfikacji saudyjskiej (tzw. eksport poza-naftowy, w tym ponad 80% produkty firmy SABIC) - przypadało na produkty petrochemiczne i plastyczne; artykuły żywnościowe, w tym mleczarskie; wyroby metalowe, w tym aluminiowe; materiały budowlane i sprzęt elektryczny. Głównym importerem stała się Japonia - 17%, która wyprzedziła USA - 15%, a największym grupowym odbiorcą saudyjskich towarów kraje Azji (ponad 50%), w tym Japonia - 17%, Korea Płd. - 9,4%, Chiny - 6,5%, Indie - 6,3%..."
Jak widzisz - uzależnienie od cen ropy i rynku ropy jest w Saudi zdecydowanie wyższe, bo produkty SABIC-a to też w większości artykuły ropopochodne.
Dlatego uważam, że uzależnienie od ropy jest znacznie mniejsze w ZEA, rozwinęły inne gałęzie gospodarki i będzie im zdecydowanie łatwiej znieść niskie ceny ropy.
Strasznie korci mnie ta pozycja, tym bardziej że uwielbiam czytać książki o krajach arabskich i ich kulturze. Nie dawno zaczęłam czytać książkę "Dubaj- prawdziwe oblicze" Jacka Pałkiewicza, jednak jest to dość ambitna lektura, więc na chwilę poprzestałam w czytaniu. Wiem też, ze wrócę do niej. On także obala mity o Dubaju. Co do Lotniska, to był taki program o funkcjonowaniu tego ogromu, z którego można było dowiedzieć się trochę prawdy o finansach Dubaju. Co prawda nie byłam w ani w Dubaju, ani w ogóle w Emiratach, jednak kiedys na pewno tam pojadę, tym bardziej ze mam 50% na bilety Emirates Airlines ;p Co do artykułu, to przepiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
www.kate-with-books.blogspot.com
Kate - zmierzyłem się z książką pana Jacka Pałkiewicza. I nie do końca zgadzam się z Jego wnioskami.
UsuńKsiążkę Oli warto przeczytać, Ona spędziła sporo czasu w ZEA i ma mnóstwo ciekawych obserwacji. Oczywiście, też nie ze wszystkim się zgadzam, ale taki mam już charakter :-D
Dubaj mnie osobiście nie powala, bo ciut za plastikowy, ale Abu Zabi jak najbardziej godne polecenia
Abu Dhabi to kraj bardzo dwulicowy. W dzien spiewy z glosnikow minaretow a n nocy k....wo jakie rzadko mozna zobaczyc gdzie indziej.
OdpowiedzUsuńecot - bo można wprowadzić najbardziej restrykcyjne prawo jak np. amerykańska prohibicja w latach 1919-1933, zwana The Noble Experiment a ludzie są tylko albo aż ludźmi :-D
UsuńAbu Dhabi to kraj bardzo dwulicowy. W dzien spiewy z glosnikow minaretow a n nocy k....wo jakie rzadko mozna zobaczyc gdzie indziej.
OdpowiedzUsuńecot - bo można wprowadzić najbardziej restrykcyjne prawo jak np. amerykańska prohibicja w latach 1919-1933, zwana The Noble Experiment a ludzie są tylko albo aż ludźmi :-D
UsuńCzytałam tylko wywiady z autorka i recenzje książki ale muszę wcisnąć swoje 3 grosze.
OdpowiedzUsuńArabia Saudyjska jako czarna owca GCC... Chyba mamy z panią Aleksandra zupełnie rożnych znajomych. W wywiadach jej znajomi Emiratczycy tez byli zupełnie inni od tych moich. Moze trzeba zauważyć ze ogromna większość z nich, mimo wielonarodowości Dubaju, trzyma tylko z Emiratczykami. Sa znajomi, mogą pogadać, zjeść obiad ale prawdziwa przyjaźń tylko z lokalsami. Trzeba wziąć poprawkę na to ze Ci bardziej otwarci w stosunku do ekspatow sa z reguły bardziej "pro-zachodni" i stad te wnioski autorki.
Dalej, uogólnienia typu: wykształcony Emiratczyk tak sie nie zachowa.
Autorka w wywiadach podaje za przykład pewne sytuacje i wyjaśnia ze wtedy nie znała jeszcze tutejszej kultury, po czym jej kolejne słowa pokazują ze dalej tej kultury za dobrze nie zna.
Emiraty widziane przez zdecydowanie expackie okulary i zamknięte w pewne schematy.
Magda
Magda - z opinią o Saudyjczykach jako czarnych owcach GCC zetknąłem się osobą własną w Omanie :-) Niektórzy Omańczycy uważają ich za "Badu" czyli nieokrzesanych Beduinów. Może i Ola zetknęła się z takimi opiniami w ZEA. Co do pozostałych Twoich opinii - czułem się podobnie w Omanie. Niby wszystko OK, lubimy się, kolegujemy, ale jest to takie mocno powierzchowne. Deklaracje są przeróżne, ale z realizacją kłopot :-)
Usuń