Recenzja książki Petry Ramsauer, niemieckojęzycznej reporterki, zajmującej się od 17 lat tematyką bliskowschodnią zbiegła się z ostatnimi zamachami Daesh w czterech państwach. Najbardziej krwawe straty ponieśli Irakijczycy, jak podają media potwierdzono śmierć 210 osób.
Petra opisuje fenomen tzw. Państwa Islamskiego jako zjawiska kulturowego, a nie jedynie najpotężniejszej organizacji terrorystycznej w historii. Koncentruje się na tym skąd pochodzą przywódcy, skąd mają broń i pieniądze, w jaki sposób i za czyim cichym przyzwoleniem trafiają na tereny okupowane przez Daesh cudzoziemscy bojownicy.
Niesamowite jest to, że cytowane analizy różnych ośrodków badawczych, służb specjalnych czy think-tanków pracujących na rzecz rządów krajów Zachodu podają mnóstwo szczegółów oraz proponują rozwiązania, ograniczające popularność „pop-dżihadyzmu”.
Informują jakie organizacje czy akcje prowadzone np. przez salafitów w Niemczech czy Austrii prowadzą do radykalizacji nastrojów.
I … nikt z decydentów nie przykłada do tego należytej uwagi.
Nadal tolerowana jest akcja „Czytaj” i rozdawanie egzemplarzy Koranu w niemieckich miastach.
Niby w rozdawnictwie świętych tekstów nie ma nic zdrożnego, chodzi jednak o indoktrynację, która podąża za tym darem.
Efektem jest zwiększona ilość chętnych do udziału w „dziele bożym” jakim jest działalność ISIS.
Mylące jest, moim zdaniem, używanie przez Autorkę poprawnego politycznie określania narodowości „europejskich” dżihadystów.
Niestety, przestało już obowiązywać Ius Sanguinis i dlatego każdy, kto urodzi się w stajni automatycznie zostaje koniem.
Niemniej jednak procent konwertytów będących w kręgu zainteresowań ISIS jest znaczący.
Dlaczego? Na przykład szacuje się, że w samych Włoszech żyje ok. 30,000 rdzennych Włochów, którzy przeszli na islam.
Wystarczy bowiem tylko garstka z nich, przekonana do idei Państw Islamskiego i służby bezpieczeństwa stają się praktycznie bezradne – niczym się nie wyróżniają i nie stanowią obiektu zainteresowań stosownych organów państwowych.
W Niemczech Pierre Vogel oraz Sven Lau są przykładami postaci, bez których działalność werbowników ISIS byłaby utrudniona.
Do tego świetnie funkcjonujące działania w Internecie znane jako „Dżihad 3.0” oraz znakomicie przygotowane podręczniki werbunkowe, nad którymi pracowali eksperci służb specjalnych … Saddama Husseina, bezrobotni po „genialnej" decyzji amerykańskiego administratora cywilnego w Iraku - Lewisa Paula Bremera III .
Tak naprawdę „ojcami chrzestnymi" ISIS są państwa NATO, w tym niestety Polska, które obaliły reżim iracki nie mając pomysłu na to, co dalej.
A teraz, jakby tego, co wcześniej, było mało - należy walczyć z reżimem Baszszara Hafiza al-Asada.
Również nie mając kompletnie pojęcia co dalej, po Jego ewentualnym upadku.
Na razie doprowadziło to do powstania państwa Daesh, które jest podobną utopią jak komunistyczna Kampucza Pol Pota, kosztuje życie i cierpienie wielu milionów ludzi – bo „poddanych” ISIS szacuje się na ok. 8 mln. osób.
Petra opisuje fenomen tzw. Państwa Islamskiego jako zjawiska kulturowego, a nie jedynie najpotężniejszej organizacji terrorystycznej w historii. Koncentruje się na tym skąd pochodzą przywódcy, skąd mają broń i pieniądze, w jaki sposób i za czyim cichym przyzwoleniem trafiają na tereny okupowane przez Daesh cudzoziemscy bojownicy.
Niesamowite jest to, że cytowane analizy różnych ośrodków badawczych, służb specjalnych czy think-tanków pracujących na rzecz rządów krajów Zachodu podają mnóstwo szczegółów oraz proponują rozwiązania, ograniczające popularność „pop-dżihadyzmu”.
Informują jakie organizacje czy akcje prowadzone np. przez salafitów w Niemczech czy Austrii prowadzą do radykalizacji nastrojów.
I … nikt z decydentów nie przykłada do tego należytej uwagi.
Nadal tolerowana jest akcja „Czytaj” i rozdawanie egzemplarzy Koranu w niemieckich miastach.
Niby w rozdawnictwie świętych tekstów nie ma nic zdrożnego, chodzi jednak o indoktrynację, która podąża za tym darem.
Efektem jest zwiększona ilość chętnych do udziału w „dziele bożym” jakim jest działalność ISIS.
Mylące jest, moim zdaniem, używanie przez Autorkę poprawnego politycznie określania narodowości „europejskich” dżihadystów.
Niestety, przestało już obowiązywać Ius Sanguinis i dlatego każdy, kto urodzi się w stajni automatycznie zostaje koniem.
Niemniej jednak procent konwertytów będących w kręgu zainteresowań ISIS jest znaczący.
Dlaczego? Na przykład szacuje się, że w samych Włoszech żyje ok. 30,000 rdzennych Włochów, którzy przeszli na islam.
Wystarczy bowiem tylko garstka z nich, przekonana do idei Państw Islamskiego i służby bezpieczeństwa stają się praktycznie bezradne – niczym się nie wyróżniają i nie stanowią obiektu zainteresowań stosownych organów państwowych.
W Niemczech Pierre Vogel oraz Sven Lau są przykładami postaci, bez których działalność werbowników ISIS byłaby utrudniona.
Do tego świetnie funkcjonujące działania w Internecie znane jako „Dżihad 3.0” oraz znakomicie przygotowane podręczniki werbunkowe, nad którymi pracowali eksperci służb specjalnych … Saddama Husseina, bezrobotni po „genialnej" decyzji amerykańskiego administratora cywilnego w Iraku - Lewisa Paula Bremera III .
Tak naprawdę „ojcami chrzestnymi" ISIS są państwa NATO, w tym niestety Polska, które obaliły reżim iracki nie mając pomysłu na to, co dalej.
A teraz, jakby tego, co wcześniej, było mało - należy walczyć z reżimem Baszszara Hafiza al-Asada.
Również nie mając kompletnie pojęcia co dalej, po Jego ewentualnym upadku.
Na razie doprowadziło to do powstania państwa Daesh, które jest podobną utopią jak komunistyczna Kampucza Pol Pota, kosztuje życie i cierpienie wielu milionów ludzi – bo „poddanych” ISIS szacuje się na ok. 8 mln. osób.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych