7/07/2016 10:55:00 AM

Karawana kryzysu. Za kulisami przemysłu pomocy humanitarnej - Linda Polman

W wielu książkach, dotyczących współczesnych konfliktów zetknąłem się z wątkami związanymi z pomocą humanitarną.
Najczęściej nie była przedstawiana  w negatywnym świetle, raczej neutralnym ze wskazaniem patologii, która dotyka tej problematyki.
Tutaj Autorka poszła dalej – ta książka jest zarówno o historii pomocy humanitarnej, jej filozofii i obecnej sytuacji, która wielu do udziału w akcjach pomocowych może dożywotnio zniechęcić.
Zaczyna się od przedstawienia dwóch, skrajnie różnych, modeli działania na tym polu.
Pierwszy - pomagać, wszystkim, niezależnie od okoliczności, nie brać udziału w konflikcie po żadnej ze stron i być po prostu moralnym ponad wszystko.
Nieść pomoc  i traktować ją jako ”… obowiązek bezwarunkowego ulżenia ludziom w cierpieniach…
Taką wizję przedstawił Henri Dunant – szwajcarski bankier, biznesmen i filantrop w jedynym.
Twórca Międzynarodowego Czerwonego Krzyża podjął decyzję o utworzeniu takiej organizacji po tym, jak był świadkiem skutków bitwy pod Solferino w 1859 podczas wojny, jaką toczyły Francja i Włochy przeciwko Austrii.
Tam lokalni ochotnicy pomagali rannym żołnierzom obu stron, ale było to mało efektywne, niezorganizowane. Wolontariusze nie posiadali odpowiednich kwalifikacji, a po jakimś czasie ubywało ochotników do pielęgnacji poszkodowanych.
Dlatego Dunant postanowił utworzyć organizację, która udzielałaby takiej pomocy szybko, profesjonalnie i skutecznie.
Dodatkowo – argumentował, że „ …zmniejszenie liczby żołnierzy - inwalidów oznaczałoby oszczędności w wydatkach rządu, zobowiązanego do zapewnienia im emerytury…
I ten ostatni argument wywołał żywą reakcję drugiej osoby, zajmującej się tą samą problematyką – legendarnej brytyjskiej pielęgniarki Florence Nightingale.
Panna Nightingale uważała bowiem, że właśnie zwiększenie kosztów wojny doprowadzi do jej zakończenia a ludzie widząc okaleczonych weteranów poszukają sobie innego zajęcia zamiast zaszczytnej służby wojskowej.
Wiedziała to z własnej praktyki, kiedy udała się razem ze swoim zespołem medycznym do koszar Scutari w Stambule. Tam żołnierze umierali od chorób zakaźnych czy zakażeń, a nie w wyniku odniesionych obrażeń. Brak zrozumienia problemu przez kadrę dowódczą spotkał się z ostrą reakcją panny Florence i po powiadomieniu o tym fakcie dziennikarzy błyskawicznie znalazły się środki finansowe z Ministerstwa Wojny.
Działalność Szwajcara skomentowała w sposób brutalny, lecz nie pozbawiony uroku :” Coś podobnego mogło powstać tylko w takim państewku jak Szwajcaria, która nigdy nie zetknęła się z wojną” :-D
Minęły lata a właściwie 150 lat i zmienił się skład poszkodowanych podczas działań wojennych.
Do czasów II Wojny Światowej udział cywilów jako ofiar działań wojennych był znikomy, podczas II Wojny Światowej zginęło po równo wojskowych i cywili.
W obecnych konfliktach cywile stanowią do… 90% ofiar.
Zasady ustalone przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż i Półksiężyc zostały uznane przez wszystkie państwa świata w liczbie 194.
Tyle teoria. Praktyka wskazuje już na coś zupełnie innego.
Armie rządowe z rzadka są jedną z dwóch stron konfliktu – obecnie to  jedna z wielu stron, ponieważ znakomita większość współczesnych konfliktów to wojny domowe.
Organizacji pozarządowych niosących pomoc humanitarną namnożyło się jak słynnemu Lejzorkowi Rojtszwancowi królików
Od agend ONZ po organizacje lokalne typu „robótki ręczne dla Beninu” jest kilka tysięcy.
W przypadku dużych katastrof pojawić się może i ok.… 1000 różnych organizacji humanitarnych.
Ilość organizacji istniejących i pojawiających się każdego dnia bierze się z jednego, bardzo prozaicznego powodu – pieniędzy.
Według wyliczeń John Hopkins University budżet wszystkich tych organizacji zebrany do jednego worka stanowiłby…  5 co do wielkości siłę ekonomiczną na świecie.
Oczywiście, są tam ludzie o czystych sercach i umysłach, ale spora część to ludzie żyjący i to na bardzo wysokiej stopie, dzięki przemysłowi pomocy humanitarnej.
Darczyńców nie brakuje, zaprzyjaźnionych dziennikarzy, głoszących kolejną „katastrofę humanitarną 1000 –lecia"  też. I biznes się kręci.
Opisane są różne miejsca na świecie, różne przykłady oraz zawsze ten sam problem moralny – pomagać oprawcom czy nie ?, Bez opłacania haraczy na ich rzecz pomoc potrzebującym zostanie całkowicie zablokowana,  a przecież wiadomo, że -  cytując klasyka „Rząd się sam wyżywi”, ale już ci przegrani nie.
Akceptować korupcję, marnotrawstwo, kretyńskie inwestycje, aby móc robić coś dobrego, czy się po prostu wycofać, ze świadomością, że są setki organizacji, które przyjdą na nasze miejsce ?
Pozycja niesamowita, a wstęp Janiny Ochojskiej z PAH- u też wart jest przeczytania.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2016 To czytają Saudyjskie Wielbłądy , Blogger