8/04/2016 11:18:00 AM

Do dziś liczymy zabitych. Nieznana wojna w Sri Lance - Frances Harrison

Wyspa, zwana „Diamentem Indii” słynąca z przepięknych krajobrazów przez 26 lat była areną walk pomiędzy armią rządową a Tamilskimi Tygrysami, które chciały doprowadzić do secesji północnej części Sri Lanki i utworzenia  niepodległego państwa tamilskiego – Ilamu.
Wielokrotnie podejmowane rozmowy pokojowe były zrywane przez Tamilów.
Nawet zgoda Rządu Sri Lanki w 1987 na wprowadzenie wojsk indyjskich z Indyjskiego Korpusu Pokojowego, jako gwaranta rozejmu nie zapewniły długotrwałego wstrzymania walk. Po atakach na żołnierzy indyjskich ze strony Tamilów Hindusi opuścili wyspę w 1990 roku, a już w1991 zamachowiec – samobójca (kobieta, żeby było ciekawiej) należąca do Tamilskich Tygrysów zabiła Prezydenta Indii Rajiva Gandhiego. W 2008 rozpoczęła się ofensywa wojsk rządowych, rok później -  w maju 2009 Armia Lankijska zdobyła ostatnią miejscowość będącą we władaniu secesjonistów.
Tyle tytułem wstępu do recenzji książki, w której znajdziecie uczciwie podane powyżej przytoczone informacje,  ale...  zawsze z wiodącą tezą, że to Tamilowie są w tym konflikcie "tymi dobrymi"
A podobno to zwycięzców się nie sądzi, tak gdzieś słyszałem.
Wcielanie siłą do partyzantki młodych kobiet i chłopców, zamachy terrorystyczne na ludność cywilną zamordowanie dwóch prezydentów – Indii (o czym było wyżej) i Sri Lanki (Ranasinghe Premadasa), wykorzystywanie cywilów do osłaniania celów wojskowych - owszem Autorka temu nie przeczy, ale...  i tak winni są Syngalezi.
Frances Harrison nie kryje swoich protamilskich sympatii, ale przez to książka  jest szalenie stronnicza.
Nie usprawiedliwiam zbrodni wojennych, jakich dopuściły się wojska rządowe Sri Lanki.
Za to został aresztowany i skazany przez sąd w Kolombo na 3 lata więzienia bohater wojenny gen. Gardihewa Sarath Chandralal Fonseka.
Ktoś może uznać, że to za mało. Może, ale został ukarany zwycięzca w wojnie z terrorystami (Tygrysy Wyzwolenia Tamilskiego Ilamu zostały uznane za organizację terrorystyczną przez USA i UE) co dowodzi, że Rząd Sri Lanki uznał jednak swoje winy.
Nie znam innego kraju na świecie, który przez tyle czasu tolerował sytuację, że rebelianci kontrolują spory obszar terytorium. A odsądza się Syngalezów od czci i wiary za przeprowadzanie operacji wojskowej mającej za zadanie zakończyć tą absolutnie, z punktu widzenia państwa, nieakceptowalną sytuację.
Znam trochę inną wizję tego konfliktu, a właściwie jego ostatnich miesięcy oraz kilku miesięcy po zakończeniu walk.
Myślę, ze mogę się wypowiadać na ten temat z prostej przyczyny – po prostu byłem na Sri Lance w tym czasie.
Tamilowie byli wspierani finansowo przez tamilską diasporę na całym świecie.
Syngalezi „są większością czującą się jak mniejszość” Dlaczego? Bo w Indiach żyje 70 mln. Tamilów i zgoda na secesję Ilamu byłoby początkiem końca Sri Lanki, a Syngalezi zostaliby zatopieni w żywiole tamilskim.
Przez cały ten okres walk o poprawienie bytu Tamilów Tygrysy zrobiły raczej niewiele. Oprócz walk o „dobro narodowe” oczywiście.
A wszelkim nieszczęściom i biedzie winni byli oczywiście źli Syngalezi z Kolombo.
Owszem, wiele postulatów tamilskich było jak najbardziej słusznych w tym uznanie języka tamilskiego czy dopuszczenie do stanowisk rządowych.
Co ciekawe, te postulaty spełnił Prezydent Mahinda Rajapakse po pokonaniu The Liberation Tigers of Tamil Eelam. Dwóch byłych prominentnych bojowników trafiło do ław rządowych w Kolombo.
Również przy pozyskiwaniu inwestorów zagranicznych północna część kraju jest obecnie faworyzowana. Też to wiem z pierwszej ręki. Zwolnienia podatkowe na czas dwukrotnie dłuższy niż w innych częściach kraju, ułatwiania przy wszelkich formalnościach oraz zachęty do zatrudniania ludności tamilskiej w nowo powstających firmach.
Bierze się to z pragmatyki rządu Sri Lanki, który wychodzi z założenia, że "jeśli masz coś swojego, nawet mały sklepik to masz przyszłość"
Możesz rozwijać swoją działalność, a jak pojawią się inwestorzy i turyści to rozwój ten będzie szybki. Człowiek, który ma coś do stracenia, któremu stworzono jakieś perspektywy na lepsze jutro i szansę, że będzie miał z czego wykarmić rodzinę zastanowi się dwa razy,czy ma ochotę walczyć o Wolny Ilam.
Zmienił się również stosunek Syngalezów do Tamilów. Kiedy byłem tam pierwszy raz  i mojemu serdecznemu koledze zadałem pytanie, czy jak już jest pokój, to wyobraża sobie, że córka przyprowadzi swojego nowego chłopaka a ten będzie Tamilem.
Deepal wściekł się niesamowicie i zawiózł mnie do Kalutara pokazać pomnik poświęcony mieszkańcom, którzy zginęli w walkach lub zamachach przeprowadzanych przez tamilskie bojówki.
Rok później już się tak nie bulwersował, a za kolejne dwa lata stwierdził, że zacznie się uczyć …tamilskiego.

PS. 
Wszystkie poniższe zdjęcia są naszego autorstwa 

Tytuł: Do dziś liczymy zabitych. Nieznana wojna w Sri Lance
Tytuł oryginału: Still Counting the Dead: Survivors of Sri Lanka's Hidden War
Autor: Frances Harrison
Tłumaczenie: Hanna Pustuła-Lewicka
Wydawnictwo: Czarne  
Data wydania polskiego: marzec 2015
Liczna stron: 328


na posterunku, okolice Batigama

posterunek w pobliżu Alampil

Baza Wojsk Lotniczych, okolice Trikunamalaja

po lądowaniu w Bazie Wojsk Lotniczych


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2016 To czytają Saudyjskie Wielbłądy , Blogger