8/12/2016 02:04:00 PM

Plutopia Atomowe miasta i nieznane katastrofy nuklearne - Kate Brown

Związek Radziecki:
W sklepach towarów „skolko ugodno”, nikt nie musi mieszkać w „komunałce”, bo każdy żyje wygodnie w swoim mieszkaniu. Karierę ułatwia fachowość, a nie legitymacja partyjna.

Stany Zjednoczone Ameryki
Nie ma bezrobotnych i kradzieży, znakomitą edukację dla dzieci zapewniają szkoły w miasteczku.
Zarobki godziwe, a różnice w możliwościach i standardzie życia prostego robotnika i wysokie klasy naukowca są niewielkie. Opieka medyczna jest darmowa i dostępna na zawołanie.


Utopia ? 
Nie „Plutopia”

Takie miejsca naprawdę istniały – jedno z nich to miasto Oziorsk  i kombinat  Majak.  W USA  - miasto Richland i zakłady Hanford. Oba te miasta zostały zbudowane na potrzeby produkcji plutonu – materiału niezbędnego do wytwarzania bomb atomowych.
Oba miasta wprowadziły do wody, ziemi i powietrza powyżej 20 mln. kiurów izotopów promieniotwórczych – to „tylko” dwa razy więcej, niż wybuch reaktora w Czarnobylu.
Świetnie udokumentowana  książka, której każdą stronę i każde zdjęcie bacznie obserwowały służby, mimo zamknięcia tych zakładów już wiele lat temu.
Poczucie elitarności i ważności swojej pracy jakie odczuwali  mieszkańcy zarówno „najlepszej demokracji świata” jak i „imperium zła” były praktycznie identyczne.
Zresztą służby wywiadowcze obu państw starały się skopiować najlepsze rozwiązania drugiej strony.
Pieniędzy na edukację było więcej, niż na utylizację odpadów radioaktywnych. Tam miało się żyć dobrze i dostatnio, bez trosk o byt materialny.
Jednak, jak każda wdrażana w życie utopia, także i ta  ma jedną zasadniczą wadę.
Nawet osławiona demokracja ateńska nad doskonałością której pieją z zachwytu miłośnicy tego systemu  mogła funkcjonować w takiej formie tylko dlatego, że na jej utrzymanie pracowali…  niewolnicy w kopalniach srebra.
Dzięki Autorce poznacie zarówno historię obu tych fabryk – od ich początków do zamknięcia.
O konsekwencjach, z którymi będą się pewnie borykać kolejne pokolenia – również.
Przeczytacie o ludziach, którzy tam pracowali i o tym, jak wyglądały te enklawy dobrobytu.
Dla mnie osobiście ta publikacja jest nie tylko doskonałym reportażem o zakładach produkujących śmiercionośną substancję.
Zawiera również sporo informacji na temat energetyki nuklearnej i o tym, czego jej miłośnicy raczej nie umieszczą w folderach reklamowych.
Mówi również bardzo dużo o nas, jako ludziach.
Po lekturze "Plutopii" wcale się nie dziwię, że cywilizacje pozaziemskie (jeżeli jakieś istnieją) nie chcą mieć z nami, jako gatunkiem, nic wspólneg.
Dużo powie Wam cytat, który zrobił na mnie ogromne wrażenie:
„…Amerykańska opinia publiczna dowiedziała się również, że energia nuklearna jest „ekologiczna”.

W latach 60 – tych ratowała ryby przed zaporami elektrowni wodnych. W XXI w. zwiastuje bezwęglową przyszłość. Niedługo po katastrofie w Fukushimie propagandziści odkurzyli pięcioletni raport o zagrożeniach związanych z przemysłem węglowym. […] Jednocześnie japońskie spółki energetyczne tuszowały awarie, fałszowały raporty bezpieczeństwa i wstrzymywały się z zakupem sprzętu awaryjnego, żeby nie uczulać pracowników na związane z tą branżą zagrożenia.

Innym ważnym sposobem na neutralizację plutonowej katastrofy jest jej znaturalizowanie. W ostatniej dekadzie na terenach wokół kombinatów Hanford, Majak i Czarnobyla stworzono rezerwaty przyrody. W otwartej dla turystów strefie czarnobylskiej są przepiękne tereny z lasami, jeziorami i strumieniami. Dziennikarze i naukowcy  piszą, że roi się tam od dzikiej zwierzyny. Tymczasem Tim Mousseau, biolog ewolucyjny zbadał  zamieszkujące ten obszar ptaki i stwierdził, że jest to strefa katastrofy ekologicznej. Na obszarach o umiarkowanym skażeniu 18% zbadanych przez niego ptaków wykazywało jakieś deformacje, 40% samców jaskółki dymówki było bezpłodnych, a ogólna liczba tych ptaków spadłą o 66%.  Mousseau nie spotkał w strefie trzmieli, motyli, pająków ani koników polnych.

We wschodnim Waszyngtonie terytorium wokół strefy zakazanej w Hanford promuje się jako ostatnie stanowisko, na którym zachowała się pierwotna populacja rośliny z gatunku Salvia leucantha  na Wyżynie Kolumbii, a tymczasem jelenie i króliki, które od czasu do czasu wydostają się ze strefy i pozostawiają na trawnikach w Richland radioaktywne odchody…”
Państwo jest jak niemowlak – z jednej strony ciągły apetyt, z drugiej brak odpowiedzialności za swoje  czyny
“Politics is supposed to be the second oldest profession. I have come to realize that it bears a very close resemblance to the first”
Ronald Reagan
Te cytaty tak mi się nasunęły po tej lekturze.

Tytuł: Plutopia  Atomowe miasta i nieznane katastrofy nuklearne
Tytuł oryginału: Plutopia: Nuclear Families, Atomic Cities, and the Great Soviet and American Plutonium Disasters
Autor: Kate Brown
Tłumaczenie: Tomasz Bieroń
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania polskiego: sierpień 2016
Liczba stron: 600

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2016 To czytają Saudyjskie Wielbłądy , Blogger