Bardzo realistyczna powieść political fiction. Jej autorem jest emerytowany brytyjski oficer, który karierę wojskową zakończył w stopniu generalskim, a ostatnią funkcją, jaką pełnił było stanowisko Dowódcy Korpusu Sojuszniczych Sił Szybkiego Reagowania oraz zastępcy naczelnego dowódcy Sojuszniczych Sił Zbrojnych w Europie w strukturach NATO. Te dwa fakty – czyli to, że sir Richard jest już poza służbą oraz jego dogłębna wiedza co do tego, jak wygląda realny poziom przygotowania do ewentualnego konfliktu zbrojnego sił Sojuszu Północnoatlantyckiego widziany od środka oczyma jednej z najważniejszych osób w strukturach europejskiego komponentu tej organizacji dają szansę na rzetelną analizę rzeczywistości pod płaszczykiem zwyczajnej powieści.
Pierwszy fakt, czyli to, że powiedzenie tego co się myśli i czuje nie ma wpływu na karierę znakomicie wpływa na uczciwość oceny. Fakt drugi – to wiedza praktyczna na temat tego czym obecnie stał się najpotężniejszy sojusz wojskowy na Ziemi.
Znajomość sił i środków własnych oraz wojsk Federacji Rosyjskiej, wiele godzin spędzonych na grach decyzyjnych opartych o potencjalne scenariusze wypadków oraz dogłębna znajomość politycznych układów wewnątrz NATO pokazuje mało przyjemny obraz tego, co mogłoby się wydarzyć w obecnej sytuacji geopolitycznej. Były wojskowy, który proch wąchał niejednokrotnie podczas 38 lat służby m.in. w Iraku, Bośni czy Kosowie zna wszelkie tajniki i kulisy operacji wojskowych. Pozbawiony złudzeń, co do obecnej kondycji NATO, które co raz bardziej przypomina klub dyskusyjny niż cokolwiek innego.
Przeciwnicy silnej armii, będącej gwarantem pokoju (których Rosjanie zawsze uważali za pożytecznych idiotów i chętnie wykorzystywali do swoich celów) są na bakier z rzymskimi sentencjami Liwiusza: „Bellum parate, quoniam pace pati non potuistis”(Gotujcie się do wojny, skoroście pokoju ścierpieć nie potrafili) lub jego innej interpretacji znacznie bardziej popularnej - „Si vis pacem, para bellum” (Jeśli chcesz pokoju, gotuj się do wojny).
O znajomość najpopularniejszego cytatu z Carla Phillipa Gottlieba von Clausewitza „Wojna jest jedynie kontynuacją polityki innymi środkami” też ich nie podejrzewam :-D
A dobrze wykształcony brytyjski generał zna je z całą pewnością i ma świadomość ich prawdziwości.
To politycy decydują o wojnach, żołnierze wykonują tylko brudną robotę.
Ale jeżeli politycy też zapominają o tym, że bezpieczeństwo nie jest dane raz na zawsze i upadały imperia, które nie tylko deklaratywnie trwały prze tysiąclecia?
Czym obecny najazd tak zwanych „uchodźców” różni się od naporu Germanów na Rzym?
Utracenie umiejętności obrony własnych granic jest widocznym symptomem początku upadku cywilizacji. I nie jest to czarnowidztwo człowieka niechętnego imigrantom, ale umiejętność wyciągania wniosków z historii, co nie jest zbyt popularne wśród coraz marniejszej jakości polityków.
Rosjanie umieją takie sygnały odczytywać, a rosyjska szkoła dyplomacji – od wieków taką wiedzę wykorzystywać.
Scenariusz zdarzeń przedstawionych w książce jest jak najbardziej realny, a co za tym idzie – należy się nań przygotować. Jednak poczucie bezpieczeństwa, płynące z posiadania najbardziej śmiercionośnej broni w dziejach daje politykom, szczególnie głównych państw europejskich złudną nadzieję, że nikt w obecnej sytuacji zmian na mapach Europy nie może planować. A jeżeli jest ktoś, kto wie, że użycie strategicznej broni jądrowej jest praktycznie nierealne ?
Że tak naprawdę stanowi ona jedynie straszak, a lokalne konflikty będą rozgrywane w sposób od stu lat klasyczny – za pomocą czołgów, samolotów i innej broni konwencjonalnej ?
Nienaruszalność granic i papierowe gwarancje płynące z Memorandum Budapeszteńskiego z 1994 roku Ukraińcy już przetestowali na własnej skórze.
Wiem, że Ukraina, nie jest członkiem NATO. Zgoda, ale Pribaltica czyli Łotwa, Litwa i Estonia już tak.
Generał Shirreff, obserwując to, co działo się i dzieje nadal w europejskiej Kwaterze Głównej NATO uważa, że atak na któreś z tych państw (lub na wszystkie razem) również będzie miał zbyt małe znaczenie dla części państw wchodzących w skład NATO i politycy nie będą chętni do uruchomienia artykułu piątego będącego tak naprawdę kluczowym dla sensu istnienia tego Paktu
Rolę „koni trojańskich” Rosji w tej powieści stanowią Grecy i Węgrzy, którzy są silnie powiązani ekonomicznie z Rosją, a Niemcy ze względu na swoje zaszłości historyczne boją się używać czołgów z czarnymi krzyżami na pancerzach podczas wojen w Europie.
Silnymi osobowościami są Sekretarz Generalny NATO – były polski premier, którego postać wzorowana jest na Radku Sikorskim, pani prezydent USA, nieco podobna to niedoszłej 45 osoby na tym stanowisku Hilary Clinton.
Tylko takich postaci w rzeczywistości nie ma, a te osoby, które aktualnie zajmują stanowiska, nie podejmą decyzji, jakie byłyby niezbędne w przypadku potencjalnego konfliktu z Federacją Rosyjską. Europa Zachodnia nie chciała ginąć za Gdańsk, więc i chęci wysłania „naszych chłopców” do walk za Tallin, Rygę czy Wilno też trudno oczekiwać.
Tylko wtedy znowu trzeba będzie umierać za Gdańsk, Berlin, Paryż i Moskwę.
Tytuł: 2017: Wojna z Rosją
Tytuł oryginału: 2017: The War with Russia
Liczba stron: 448
Data wydania polskiego: październik 2016
Pierwszy fakt, czyli to, że powiedzenie tego co się myśli i czuje nie ma wpływu na karierę znakomicie wpływa na uczciwość oceny. Fakt drugi – to wiedza praktyczna na temat tego czym obecnie stał się najpotężniejszy sojusz wojskowy na Ziemi.
Znajomość sił i środków własnych oraz wojsk Federacji Rosyjskiej, wiele godzin spędzonych na grach decyzyjnych opartych o potencjalne scenariusze wypadków oraz dogłębna znajomość politycznych układów wewnątrz NATO pokazuje mało przyjemny obraz tego, co mogłoby się wydarzyć w obecnej sytuacji geopolitycznej. Były wojskowy, który proch wąchał niejednokrotnie podczas 38 lat służby m.in. w Iraku, Bośni czy Kosowie zna wszelkie tajniki i kulisy operacji wojskowych. Pozbawiony złudzeń, co do obecnej kondycji NATO, które co raz bardziej przypomina klub dyskusyjny niż cokolwiek innego.
Przeciwnicy silnej armii, będącej gwarantem pokoju (których Rosjanie zawsze uważali za pożytecznych idiotów i chętnie wykorzystywali do swoich celów) są na bakier z rzymskimi sentencjami Liwiusza: „Bellum parate, quoniam pace pati non potuistis”(Gotujcie się do wojny, skoroście pokoju ścierpieć nie potrafili) lub jego innej interpretacji znacznie bardziej popularnej - „Si vis pacem, para bellum” (Jeśli chcesz pokoju, gotuj się do wojny).
O znajomość najpopularniejszego cytatu z Carla Phillipa Gottlieba von Clausewitza „Wojna jest jedynie kontynuacją polityki innymi środkami” też ich nie podejrzewam :-D
A dobrze wykształcony brytyjski generał zna je z całą pewnością i ma świadomość ich prawdziwości.
To politycy decydują o wojnach, żołnierze wykonują tylko brudną robotę.
Ale jeżeli politycy też zapominają o tym, że bezpieczeństwo nie jest dane raz na zawsze i upadały imperia, które nie tylko deklaratywnie trwały prze tysiąclecia?
Czym obecny najazd tak zwanych „uchodźców” różni się od naporu Germanów na Rzym?
Utracenie umiejętności obrony własnych granic jest widocznym symptomem początku upadku cywilizacji. I nie jest to czarnowidztwo człowieka niechętnego imigrantom, ale umiejętność wyciągania wniosków z historii, co nie jest zbyt popularne wśród coraz marniejszej jakości polityków.
Rosjanie umieją takie sygnały odczytywać, a rosyjska szkoła dyplomacji – od wieków taką wiedzę wykorzystywać.
Scenariusz zdarzeń przedstawionych w książce jest jak najbardziej realny, a co za tym idzie – należy się nań przygotować. Jednak poczucie bezpieczeństwa, płynące z posiadania najbardziej śmiercionośnej broni w dziejach daje politykom, szczególnie głównych państw europejskich złudną nadzieję, że nikt w obecnej sytuacji zmian na mapach Europy nie może planować. A jeżeli jest ktoś, kto wie, że użycie strategicznej broni jądrowej jest praktycznie nierealne ?
Że tak naprawdę stanowi ona jedynie straszak, a lokalne konflikty będą rozgrywane w sposób od stu lat klasyczny – za pomocą czołgów, samolotów i innej broni konwencjonalnej ?
Nienaruszalność granic i papierowe gwarancje płynące z Memorandum Budapeszteńskiego z 1994 roku Ukraińcy już przetestowali na własnej skórze.
Wiem, że Ukraina, nie jest członkiem NATO. Zgoda, ale Pribaltica czyli Łotwa, Litwa i Estonia już tak.
Generał Shirreff, obserwując to, co działo się i dzieje nadal w europejskiej Kwaterze Głównej NATO uważa, że atak na któreś z tych państw (lub na wszystkie razem) również będzie miał zbyt małe znaczenie dla części państw wchodzących w skład NATO i politycy nie będą chętni do uruchomienia artykułu piątego będącego tak naprawdę kluczowym dla sensu istnienia tego Paktu
„Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim i dlatego zgadzają się, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, to każda z nich, w ramach wykonywania prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, uznanego na mocy artykułu 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując niezwłocznie, samodzielnie, jak i w porozumieniu z innymi Stronami, działania jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego.”
Silnymi osobowościami są Sekretarz Generalny NATO – były polski premier, którego postać wzorowana jest na Radku Sikorskim, pani prezydent USA, nieco podobna to niedoszłej 45 osoby na tym stanowisku Hilary Clinton.
Tylko takich postaci w rzeczywistości nie ma, a te osoby, które aktualnie zajmują stanowiska, nie podejmą decyzji, jakie byłyby niezbędne w przypadku potencjalnego konfliktu z Federacją Rosyjską. Europa Zachodnia nie chciała ginąć za Gdańsk, więc i chęci wysłania „naszych chłopców” do walk za Tallin, Rygę czy Wilno też trudno oczekiwać.
Tylko wtedy znowu trzeba będzie umierać za Gdańsk, Berlin, Paryż i Moskwę.
Tytuł: 2017: Wojna z Rosją
Tytuł oryginału: 2017: The War with Russia
Autorki: Richard Shirreff
Tłumaczenie: Jarosław Kot
Wydawnictwo: RebisLiczba stron: 448
Data wydania polskiego: październik 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych