"Abchazja" to trzecia, po „Toaście za przodków” i „Planecie Kaukaz” książka podsumowująca podróże Autora po
krajach Kaukazu.
Opowieść niczym wąż Uroboros, zamyka pętlę czasu. Wojciech Górecki swoją przygodę, trwającą niemal dwadzieścia lat,
rozpoczynał jako świeżo opierzony reporter wojenny właśnie w Abchazji, jednym
z trzech parapaństw, które powstały po rozpadzie ZSRR i do tej pory, nie są
uznawane na świecie. Oprócz Abchazji, międzynarodowego uznania nie doczekały się Osetia Południowa i Naddniestrze.
Wojciech
Górecki opisuje cała historię konfliktu gruzińsko – abchaskiego, praktycznie
od samych jego początków. I stara się, jak zresztą większość świata, którą ta
sytuacja cokolwiek obchodzi, znaleźć odpowiedź na pytanie ”czego, do cholery chcą Abchazi???” - naród
liczący sobie zaledwie 100,000 obywateli.
Dzięki geniuszowi zła czyli Józefowi Wissarionowiczowi Stalinowi, który swoich kaukaskich ziomków znał i rozumiał jak mało kto, Abchazi zostali pozbawieni pewnej samodzielności w ramach ZSRR i przyłączeni (jako Abchaska Socjalistyczna Republika Radziecka) do Gruzińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Nastąpiła „gruzinizacja” Abchazów, którzy, mimo, że nieliczni, nie odróżniają się mentalnością od innych mieszkańców Kaukazu i są do swojej tożsamości narodowej niezmiernie przyzwiązani
Dzięki geniuszowi zła czyli Józefowi Wissarionowiczowi Stalinowi, który swoich kaukaskich ziomków znał i rozumiał jak mało kto, Abchazi zostali pozbawieni pewnej samodzielności w ramach ZSRR i przyłączeni (jako Abchaska Socjalistyczna Republika Radziecka) do Gruzińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Nastąpiła „gruzinizacja” Abchazów, którzy, mimo, że nieliczni, nie odróżniają się mentalnością od innych mieszkańców Kaukazu i są do swojej tożsamości narodowej niezmiernie przyzwiązani
Rozpad Związku Radzieckiego dał nadzieję, na
„sprawiedliwe” z punktu widzenia Suchumi rozwiązanie i osiągnięcie
niepodległości. Tylko, że ani Rosja, ani nikt przy zdrowych zmysłach na
Zachodzie do czegoś takiego dopuścić nie mógł. Bo nie jest problemem powstanie
15 państw po tym, jak skończyła się formuła ZSRR, ale kolejne państwa, co drugą dolinę
i co trzeci pagórek to już lekka przesada. I pewnie Abchazi zgodziliby się
autonomię, ale jak to bywa w pojedynku dużego z małym – duży może więcej. Doprowadziło to do konfliktu zbrojnego pomiędzy Gruzinami i Abchazami. Wojna
bez sensu, bez korzyści dla nikogo, poza nielicznymi cwaniakami, którzy przy
każdej wojnie się pożywią.
Tu Wojciech Górecki pokazał w świetny sposób po
raz kolejny „kaukaską chorobę” – każda z zamieszkujących tam nacji ma
zasadniczo trzy cechy - jest najbardziej starożytna, najbardziej wspaniałomyślna
i gościnna oraz oczywiście najbardziej ze wszystkich poszkodowana.
Mądrzy ludzie po obu stronach konfliktu starali
się znaleźć rozwiązanie, bo jak tu dzielić państwo, w którym na 240,000
obywateli mieszka jak już pisałem wcześniej tylko 100,000 Abchazów, z
czego spora z nich część.... nie mówi po abchasku.
I stało się tak jak w starym dowcipie z „dziennika
radzieckiego partyzanta”:
Poniedziałek – wyparliśmy Niemców z lasu.
Wtorek –
Niemcy nas wyparli z lasu.
Środa - wyparliśmy Niemców z lasu.
Czwartek - Niemcy
nas wyparli z lasu.
Piątek – przyszedł gajowy i wygonił wszystkich.
Takim kaukaskim, niezawodnym gajowym jest Federacja Rosyjska. Abchazja po
konfliktach z Gruzinami „stowarzyszyła”
się z Rosją. Tylko czy ofiary, zniszczenia i nienawiść, która, jak to na
Kaukazie, trwać będzie przez kolejne wieki były tego warte? Czy aż tak źle
byłoby z Gruzinami, z którymi i tak żyją po sąsiedzku od wieków? Na to pytanie
muszą sobie odpowiedzieć sami zainteresowani, bo Gruzini też mają swoje za
uszami w tym konflikcie. A Rosjanie, jak już zapewnili sobie nadzór nad kluczowo
położonym miejscem na Kaukazie przestaną się przejmować problemami narodu,
którego liczebność w ujęciu rosyjskim jest taka, że może nie komitet
blokowy, ale już rada osiedla w Moskwie, Samarze czy Petersburgu reprezentuje
znacznie większą populację.
Tytuł: Abchazja
Autor: Wojciech Górecki
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania drugiego: kwiecień 2017
Data wydania drugiego: kwiecień 2017
Liczba stron: 184
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych