Zastanawialiście się kiedyś z jakich elementów powinna składać się dobra książka sensacyjna?
Na pewno musi być bohater pozytywny i jego wielki, obowiązkowo niesamowicie groźny, przeciwnik. Do tego potrzebna jest zbrodnia, może być morderstwo lub kradzież czegoś bardzo cennego lub/i szalenie niebezpiecznego.
A może jeszcze terroryści? Najlepiej arabscy, bo są teraz na topie. Albo supertajne bractwo lub agencja rządowa? Albo jedno i drugie naraz? A jakby jeszcze dorzucić „zwyczajnych” szpiegów, ale za to z kilku państw? Lub jakąś ultra tajną technologię, najlepiej pozaziemskiego pochodzenia?
I na dokładkę jeszcze wywiad SS ? No i oczywiście piękna i tajemnicza kobieta. I to wszystko umieścić w jednej powieści?
Ale jeśli powiedzielibyście, że co za dużo to niezdrowo, że takie przeładowanie będzie niestrawne lub groteskowe, to bardzo byście się pomylili.
Nieprawdopodobny kunszt pisarski Marka Boszko-Rudnickiego nie tylko pomieścił wszystkie powyższe elementy, ale i zmultiplikował pozytywnych bohaterów o równorzędnym dla opowiadanej historii znaczeniu. I co ciekawe, jest to tak skonstruowane,że nawet przez moment nie poczujecie,że czegoś jest za dużo.
Doskonale wymyślona i przedstawiona fabuła, dopracowana w najdrobniejszych szczegółach. W liczącej sobie ponad 650 stron książce nie znajdziecie nawet jednej dłużyzny, a osławione „opisy przyrody” będące często zapchajdziurą w różnych powieściach i owszem są – jest to opis zimowego lasu na Pomorzu... w którym komandosi z kilku krajów ścigają terrorystów.
Zdecydowanie godna polecenia pozycja. W dodatku zakończenie napisane tak, że jak autor znajdzie czas i wenę jest szansa na kolejny tom. Czego sobie i Państwu życzę :-)
Na pewno musi być bohater pozytywny i jego wielki, obowiązkowo niesamowicie groźny, przeciwnik. Do tego potrzebna jest zbrodnia, może być morderstwo lub kradzież czegoś bardzo cennego lub/i szalenie niebezpiecznego.
A może jeszcze terroryści? Najlepiej arabscy, bo są teraz na topie. Albo supertajne bractwo lub agencja rządowa? Albo jedno i drugie naraz? A jakby jeszcze dorzucić „zwyczajnych” szpiegów, ale za to z kilku państw? Lub jakąś ultra tajną technologię, najlepiej pozaziemskiego pochodzenia?
I na dokładkę jeszcze wywiad SS ? No i oczywiście piękna i tajemnicza kobieta. I to wszystko umieścić w jednej powieści?
Ale jeśli powiedzielibyście, że co za dużo to niezdrowo, że takie przeładowanie będzie niestrawne lub groteskowe, to bardzo byście się pomylili.
Nieprawdopodobny kunszt pisarski Marka Boszko-Rudnickiego nie tylko pomieścił wszystkie powyższe elementy, ale i zmultiplikował pozytywnych bohaterów o równorzędnym dla opowiadanej historii znaczeniu. I co ciekawe, jest to tak skonstruowane,że nawet przez moment nie poczujecie,że czegoś jest za dużo.
Doskonale wymyślona i przedstawiona fabuła, dopracowana w najdrobniejszych szczegółach. W liczącej sobie ponad 650 stron książce nie znajdziecie nawet jednej dłużyzny, a osławione „opisy przyrody” będące często zapchajdziurą w różnych powieściach i owszem są – jest to opis zimowego lasu na Pomorzu... w którym komandosi z kilku krajów ścigają terrorystów.
Zdecydowanie godna polecenia pozycja. W dodatku zakończenie napisane tak, że jak autor znajdzie czas i wenę jest szansa na kolejny tom. Czego sobie i Państwu życzę :-)
niestety nie lubię książek sensacyjnych, więc po nią nie sięgnę, chyba że kiedyś zmienię zdanie :)
OdpowiedzUsuń