10/19/2016 09:13:00 AM

Nieznośny ciężar braterstwa. Konflikty polsko-czeskie w XX wieku - Michał Przeperski

Od czego tu zacząć, żeby obraz relacji pomiędzy Polakami i Czechami przedstawić w sposób jak najbardziej pełny i nie naznaczony uprzedzeniami, wzajemnymi zresztą?
Pójdę śladem Autora i zacznę od mitycznego początku :-D
Pewnie wszyscy pamiętacie legendę o trzech braciach Lechu, Czechu i Rusie.
I o ile na temat „braterskich” relacji Lecha z Rusem wylano na papier morze inkaustu, atramentu, farby drukarskiej czy ton tonerów, to o powiązaniach z drugim z braci nawet porządnej wanny by się nie zebrało.
Pewnie wynika to z faktu, że mimo upływu wieków a właściwe tysiąclecia z naszymi południowymi sąsiadami relacje były z reguły… żadne.
Owszem, za pośrednictwem Czechów przyjęliśmy chrzest, który w ramach „sprzedaży wiązanej” zaowocował małżeństwem Mieszka I z Dobrawą, na tronie polskim zasiadał Wacław II i przez bardzo krótką chwilę jego syn Wacław III (tego władcę zamordowano zanim zdążył się pojawić w Krakowie). Później królami Czech było dwóch Jagiellonów - Władysław II Jagiellończyk oraz jego syn Ludwik II Jagiellończyk Jednak i tak niewiele z tego w relacjach polsko-czeskich wynikało przez pozostały okres czasu.
Epizody z czasów husyckich oraz Wiosny Ludów również nie miały decydującego wpływu na poprawę wzajemnych relacji.
Zupełnie inne priorytety w polityce międzynarodowej, mimo tego, że często mieliśmy tego samego wroga - Niemców (choć dla Polaków groźniejsi bywali Rosjanie, z którymi Czesi mieli relacje od znakomitych po przynajmniej poprawne), powodowały, że Polakom i Czechom razem po drodze nie było i w gruncie rzeczy mało ich interesowało co się u potomków drugiego z braci się dzieje.
Dopiero zakończenie I Wojny Światowej doprowadziło do sytuacji, kiedy to po wielu latach oba państwa zaczęły stanowić samodzielne twory narodowe.
A to wywołało konflikty związane z ustaleniem granic międzypaństwowych.
Paradoksalnie przewagę mieli Czesi - (to „paradoksalnie” w moim przypadku bierze się z polonocentryzmu i polskich snów o potędze :-D), bo rzeczywistość wcale nie była dla nas korzystna.
Z dwóch powodów – po pierwsze od 1916 roku Czechosłowacka Rada Narodowa założona w Paryżu i działająca pod przewodnictwem Tomáša Garrigua Masaryka (późniejszego pierwszego i najdłużej sprawującego urząd Prezydenta Czechosłowacji) został uznana za oficjalną reprezentację Czechów i Słowaków przez państwa ententy jeszcze w 1918 roku.
A mało kto pamięta fakt, że Polacy (w jednym z nielicznych, jeśli nie jedynym momencie historii, kiedy byliśmy do bólu pragmatyczni) - postawili na wszystkie możliwe warianty wybicia się na niepodległość, niezależnie od tego kto finalnie w Wielkiej Wojnie zwycięży.
I tak - Józef Piłsudski przewodził stronnictwu wspierającemu najsłabszego z zaborców, wychodząc z założenia, że na Austro-Węgrach najłatwiej będzie wymusić ustępstwa.
Roman Dmowski – szansę widział w sojuszu z Rosją (która to koncepcja upadła po Rewolucji Październikowej) i spowodowała przejście Dmowskiego do obozu zachodniej części ententy i zainicjowanie sformowania Błękitnej Armii Hallera.
Działacze emigracyjni i polonijni na Zachodzie pod przewodnictwem wybitnego pianisty i polityka - Ignacego Jana Paderewskiego liczyli na poparcie Francji, Wielkiej Brytanii, a przede wszystkim Stanów Zjednoczonych.
Czyli teoretycznie – powinniśmy mieć równe szanse z Czechosłowacją.
Tylko był jeden szkopuł – Józef Piłsudski, od 14 listopada 1918 roku Naczelnik Państwa był kojarzony przez zwycięzców jako… organizator polskiej armii u boku państw centralnych.
Drugim argumentem na korzyść strony czechosłowackiej była siła militarna.
Armia Czechosłowacka była znakomicie wyekwipowana i co najważniejsze – mało skrwawiona w bojach.
Dodatkowo – rząd w Warszawie za priorytet uznawał sprawę Lwowa i oddziały mające za zadanie obronę polskich interesów na terenach Śląska Cieszyńskiego przerzucił na front ukraiński.
Wstępne ustalenia polsko-czechosłowackie dotyczące plebiscytu na Śląsku Cieszyńskim i określenia przebiegu granic w oparciu o kryterium narodowościowe jako wyznacznik przynależności państwowej upadły.
Czesi mieli tylko jeden spór graniczny, Polska – plebiscyty na Warmii i Mazurach, Górnym Śląsku i nie ustaloną granicę wschodnią (Konferencja Wersalska pozostawiła to jako kwestię otwartą) co skutkowało wojną z Ukrainą o Galicję Wschodnią, a już od roku 1919 – wojną z ZSRR.
Strona czeska bezwzględnie wykorzystała tę sytuację i mimo wcześniejszych porozumień zajęła sporne terytoria, a dzięki skutecznej dyplomacji - uzyskała podczas konferencji w Spa (5-16 lipca 1920) poparcie Rady Ambasadorów państw Ententy. W dniu 28 lipca 1920 Rada podjęła decyzję o zaniechaniu plebiscytu i arbitralnym podziale tego regionu. Większość Zaolzia, Spiszu i Orawy przeszło w ręce czeskie.
I jak zwykle działania „sojuszników i rozjemców” (niech im Brexit lekkim będzie) doprowadziło całkowitej klęski sprawy polskiej. Tym razem w Księstwie Cieszyńskim.
Taka postawa władz czechosłowackich, w tym oskarżanie Polaków ze Śląska Cieszyńskiego o „bolszewizm”, nie zachęcała do przyjaznych stosunków rządu w Warszawie. Było to nieco dziwnym argumentem, gdyż to szef MSZ, a późniejszy prezydent i premier Czechosłowacji Edvard Beneš był zwolennikiem współpracy nie tylko z Francją ale i ZSRR, i tylko dzięki towarzyszom radzieckim oraz wsparciu NKWD udało mu się uciec w 1938 roku do Londynu. Podstawą wzajemnych stosunków stały się znowu stereotypy „zdradzieckich Pepików”i "Prusaków Słowiańszczyzny" versus„wielkogębych, fanatycznie religijnych polskich warchołów
Ten konflikt przesłonił kwestię naprawdę ważną dla żywotnych interesów zarówno Polski jak i Czechosłowacji. To wielki powrót na scenę międzynarodową Niemiec.
Rosnące roszczenia Niemiec wobec części Sudetów zamieszkiwanych przez niemiecką mniejszość oraz rosnącą uległość rządu w Pradze wobec nich wpłynął na postawę polskiej dyplomacji. Minister Józef Beck zażądał równego traktowania praw mniejszości, zarówno polskiej jak i niemieckiej. Wszelkie koncesje na rzecz Niemców sudeckich miały mieć odwzorowanie w stosunku do mniejszości polskiej.
Wynikiem tego było,  mało chwalebne,  zajęcie Zaolzia przez II RP w 1938 roku
Zacietrzewienie polityków obu stron uniemożliwiło podjęcie jakiejkolwiek wspólnej próby powstrzymania żywiołu niemieckiego.
Okazało się, że i czeski pragmatyzm, i polskie „nie oddamy ani guzika” na nic się nie zdały.
Pobudka nastąpiła zbyt późno i powstanie jednostek czeskich w Polsce w maju 1939 roku pod dowództwem gen. Lva Prchala były musztardą po obiedzie.
Oba państwa po nieco ponad 20 latach niepodległości znowu pogrążyły się w niebycie.
Jednak podczas II Wojny Światowej Czesi znowu wyszli na swoim pragmatyzmie lepiej. Polscy Ślązacy musieli się zadeklarować jako Polacy lub Ślązacy, (co było uznawane przez władzę III Rzeszy jako przynależność do „wielkiego narodu niemieckiego” i jako pełnoprawni obywatele tego państwa byli wcielani do Wehrmachtu). Ci, którzy zdeklarowali się jako Polacy byli traktowani jak w pozostałych częściach państwa Adolfa Hitlera. Czesi mieli przywileje takie jak Niemcy, ale bez konieczności służby w niemieckiej armii.
Upadek III Rzeszy też miał mieć korzystne dla Czechosłowacji konsekwencje. Stosunki ze Związkiem Radzieckim były bardziej niż poprawne, w przeciwieństwie do polskich.
Po raz kolejny, tym razem pojałtańskie, rozdanie kart w naszej części Europy, faworyzowało Czechosłowację w ustalaniu granic. Józef Stalin oddał Czechosłowacji tereny, które weszły w skład II RP w 1938 roku.
Odrzucił jednak roszczenia czechosłowackie dotyczące Ziemi Kłodzkiej, a także powiatów prudnickiego, głubczyckiego, raciborskiego i kozielskiego.
W 1945 roku doszło do jednodniowej wojny pomiędzy „bratnimi krajami socjalistycznymi” o te właśnie tereny. Czechosłowacja skierowała w tamten rejon wojska łącznie z pociągiem pancernym.
Decyzją arbitralnie podjętą przez Stalina wojska czechosłowackie musiały się wycofać poza linię Opawy, podobnie jak wcześniej polska administracja Zaolzia została usunięta przez oddziały Armii Czerwonej i przekazana Czechosłowacji.
Jak widać ani czeski pragmatyzm, ani polska wojowniczość niczego dobrego nie przyniosła żadnej ze stron.
Obecnie relacje polsko –czeskie są poprawne, a zostały zapoczątkowane przez spotkania opozycjonistów – sygnatariuszy czechosłowackiej Karty 77 i polskiego obozu solidarnościowego 21 sierpnia 1987 rozwiniętego w organizację - Solidarność Polsko-Czesko-Słowacka.
Wniosek z lektury mam jeden -  może warto by było wykorzystać obecny moment w historii, bo nic nie jest dane na zawsze, a szczególnie wolność stosunkowo małym i realnie - niewiele znaczącym na światowej scenie narodom Europu Środkowo – Wschodniej?
Może jednak porzucić wzajemne uprzedzenia oraz stereotypy i dla odmiany poważnie potraktować działania i wspólne cele Grupy Wyszehradzkiej?
Bo jeżeli nie – historia lubi się powtarzać. I znowu się skończy jak w wierszu Jana Brzechwy:
„….A kapusta rzecze smutnie:
"Moi drodzy, po co kłótnie,
Po co wasze swary głupie,
Wnet i tak zginiemy w zupie!..."
Książka napisana z ogromną pasją i dbałością o przekaz historyczny, oparta na bogatym materiale źródłowym. Z pewnością będzie pasjonującą lekturą dla wszystkich, którzy chcieliby poznać więcej szczegółów dotyczących niełatwych relacji z naszymi południowymi sąsiadami.
Serdecznie polecam miłośnikom historii, gdyż trudno w polskiej literaturze trafić na lepsze i bardziej rzetelne opracowanie.

Tytuł: Nieznośny ciężar braterstwa. Konflikty polsko-czeskie w XX wieku
Autor: Michał Przeperski
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: wrzesień 2016
Liczba stron: 464

2 komentarze:

  1. "Książka napisana z ogromną pasją i dbałością o przekaz historyczny, oparta na bogatym materiale źródłowym."
    - to jakiś żart ??
    O tym, że narracja tej publikacji nie miała szans zbliżyć się do obiektywizmu świadczą już proporcje w doborze źródeł i literatury, którą znajdziemy w bibliografii. Na ponad 340 pozycji tylko około 40 (10-12%), to publikacje czeskich autorów, (w j.czeskim lub z niego przetłumaczone) – dysproporcja 9:1.
    Co więcej obawiam się, że Pan Przeperski nie zna j.czeskiego lub zna go bardzo słabo. W naturalny sposób nie miał więc możliwości poznać (nie chciał poznać?) tzw. "drugiej strony medalu", czeskich relacji dot., przebiegu konfliktu na Śląsku Cieszyńskim, ich oceny polskich działań itd. Automatycznie oznacza to jednostronność i brak choćby próby możliwie obiektywnego spojrzenia na polsko-czeskie relacje w XX wieku.
    Ilość błędów, kłamstw, przemilczeń, a nawet prób zafałszowania faktów historycznych jest dla autora kompromitująca.
    1 z wielu przykładów: na s.318 autor pisze: "Warunki, jakie stworzono Czechom, gdy idzie o rozwój ich szkolnictwa na Zaolziu budziły gorzkie refleksje również wśród niektórych polskich intelektualistów" - przy czym stwierdzenie "warunki rozwoju czeskiego szkolnictwa" brzmi kuriozalnie i jest kłamstwem - likwidację wszystkich (również tych istniejących przed 1914r.) czeskich szkół, przedszkoli i bibliotek, przeprowadzono brutalnie w 3 tygodnie - do końca października 1938r. Zresztą o przeprowadzonych czystkach na anektowanym Zaolziu, w wyniku których do marca 1939r opuścić je musiało ponad 30 tys. Czechów (w tym około 20 tys. pod bezpośrednim przymusem) autor też zapomniał coś więcej wspomnieć np. o akcji wysiedleń przeprowadzonej wyjątkowo perfidnie w Wigilię 24.12.1938r gdy dano czeskim rodzinom 6 godzin na opuszczenie Polski. Przypomnienie obrazu kolumny czeskich wygnańców wkraczającej w wigilijny wieczór na ostrawski rynek – pomógłby zrozumieć czytelnikowi antypolskie uprzedzenia jakie pokutowały wśród Czechów przez kolejne dziesięciolecia. Szczególnie wśród Czechów ze Śląska i północnych Moraw...

    Nie wiem jakie intencje miał autor tak słabo przygotowany do tego tematu ale zamiast przełamania fałszywych schematów i stereotypów autor niestety tylko je pogłębia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tylko pytanie jak rozległa jest literatura przedmiotu wydana w języku czeskim.

      Jeżeli bibliografia zawierająca 340 pozycji jest dla Ciebie marna, to chętnie przeczytam jakąś Twoją publikację na dowolny temat, w której oparłeś się na szerszym materiale źródłowym w dodatku z zachowanie właściwych proporcji. A jeżeli Twoja znajomość przedmiotu, znacznie lepsza znajomość czeskiego a także dostęp do źródeł drugiej strony jest bogatszy może pokusisz się o napisanie własnej książki na ten temat? Z chęcią bym ją przeczytał, aby poznać szersze spektrum wydarzeń z tego okresu historycznego oraz tego, jak widzą to Czesi i Morawianie.

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2016 To czytają Saudyjskie Wielbłądy , Blogger