"Wojna braci" to arcyciekawy reportaż jednego z dwóch Polaków porwanych przez Al.-Kaidę w Syrii. To także wnikliwa analiza,
dzięki której Autor próbuje przybliżyć czytelnikom świat bojowników muzułmańskich
walczących w różnych, nie tylko muzułmańskich krajach (istnieją m.in. oddziały, które walczą po stronie
ukraińskiej w Donbasie).
Data wydania: marzec 2017
Znajomość ludzi, zasad jakimi się kierują oraz
krajów, po których Marcin Mamoń podróżuje nie zapobiegła jego porwaniu, ale umożliwiła jego uwolnienie bez płacenia
okupu (przynajmniej według oficjalnej wersji).
Na wiele spraw, a szczególnie na wojnę w Syrii
patrzę zupełnie inaczej niż Autor.
Podczas pobytu w Arabii Saudyjskiej poznałem
różnych Syryjczyków, jednego z nich uważam za swojego przyjaciela, podobnie zresztą jak i on mnie.
Wiele faktów, o których pisze pan Marcin znam z
relacji ludzi, z których część to zwolennicy prezydenta Baszszara Hafiza al-Asada, inni to sympatycy Wolnej Armii Syryjskiej (brat jednego z moich znajomych jest jej
pułkownikiem). Wysłuchałem też opinii zwyczajnych Syryjczyków, którzy żyją i pracują w Saudi
jeszcze od czasów przedwojennych i nie są uchodźcami.
To wyznawcy różnych odłamów islamu - od ismailitów
po sunnitów.
Moim zdaniem najtrudniej rozmawia się z sunnitami. Uważają,
że jeżeli są większością, to powinni sprawować władzę, bo to demokracja. Tylko
jak chcą z tej demokracji skorzystać, to już osobna kwestia.
Pojawiają się koncepcje od podziału Syrii pod względem
religijnym na niezależne państewka, aż do wypędzenia chrześcijan do Libanu” bo
przecież stamtąd przyszli”, a zwolenników obecnego prezydenta i resztę alawitów
– do morza.
I, żeby było ciekawiej, te wersje potrafią się
pojawić podczas jednej rozmowy, a wszystkie one padają ze strony zwolennika
Wolnej Armii Syryjskiej i bynajmniej nie niedouczonego, zaczadzonego religijnie
wieśniaka, tylko władającego trzema językami obcymi inżyniera.
Z innych książek, które czytałem ostatnio, jak
na przykład „Ze Świętej Góry” Williama Dalrymple wyłania się zupełnie inna
Syria przedwojenna, niż ta o której piszą przeciwnicy „reżimu”.
Jak się nie zajmowałeś polityką, to nikt nie
zajmował się tobą - w relacji Dalrymple tak była opinia jednej z głów kościoła
prawosławnego w Syrii.
Do tego – skutki „arabskiej wiosny” widać już w
prawie wszystkich krajach, które ją sobie zafundowały.
Demokratycznie wybrany prezydent Egiptu, tak się
przejął „demokratyzacją” państwa, że po niecałych dwóch latach gen. Abd
al-Fattah Sa’id Husajn Chalil as-Sisi musiał go „zdymisjonować”, bo już nawet
armia nie miała cierpliwości do „demokracji” w wydaniu Bractwa Muzułmańskiego.
Obalenie
krwawego dyktatora Libii też doprowadziło do „demokratyzacji” i „umiłowania
wolności” w tym kraju. Jedynymi islamistami, którzy demokratycznie zdobyli władzę i
ją oddali z własnej nieprzymuszonej woli ze względu na nieumiejętność
zarządzania krajem, do czego się sami przyznali byli członkowie Hizb an-Nahda w
Tunezji. Żeby było zabawniej – władzę przejęli ludzie z otoczenia obalonego
prezydenta.
A „powszechnie znienawidzonego” Baszszara Hafiza
al-Asada obalić się nie dało przez tyle lat, mimo, że
Rosjanie zaczęli go wspierać na szerszą skalę dopiero niedawno.
Jakoś międzynarodowa koalicja „miłośników
demokracji” wspólnie z Wolną Armią Syryjską, „dobrą" Al.-Kaidą, złą Al.-Kaidą oraz całkiem
niedobrym Państwem Islamskim nie jest w stanie go usunąć.
A alawitów jest tylko 12-13% populacji.
Tak jak pisałem – jestem pełen podziwu dla odwagi,
mądrości operacyjnej oraz znakomitego pióra Marcina Mamonia, jednak
z jego poglądami fundamentalnie się nie zgadzam.
Ciekaw jestem Waszej opinii na temat tej niezwykle interesującej relacji.
Ciekaw jestem Waszej opinii na temat tej niezwykle interesującej relacji.
Tytuł: Wojna braci. Bojownicy, dżihadyści, kidnaperzy
Autor: Marcin Mamoń
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie Data wydania: marzec 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych