Reportaż z podróży do Kirgistanu i Uzbekistanu.
O ile na temat Uzbekistanu przeciętny zjadacz chleba ma pewne pojęcie, to już z Kirgistanem są pewne problemy. Nazwy uzbeckich miast takie jak Taszkent, Samarkanda, Buchara, Fergana czy Chiwa mnie przynajmniej kojarzą się z przygodami Hodży Nasreddina, który te miasta odwiedzał. Kraj bawełny, ale i złota, którego złoża szacowane są na 4 co do wielkości na świecie.
A Kirgizja? Tutaj już sama nazwa stolicy - Biszkek raczej mało komu cokolwiek powie. Jedyną nazwą która z czymkolwiek może się kojarzyć to „Pik Pobiedy” o wysokości 7439 m n.p.m.
Dlatego panu Przemysławowi chwała za to (gra słów oczywiście zamierzona), że poświęcił rok życia, aby przybliżyć czytelnikowi dwa z postradzieckich „stanów” (Kazachstan, Kirgistan, Uzbekistan, Turkmenistan, Tadżykistan itd.)
To nie są miejsca, gdzie każdy z ochotą wyruszy na wakacyjną przygodę bo raz, że daleko, a dwa – radziecka mentalność urzędnicza połączona z typowo wschodnią kulturą wszechobecnego „bakszyszu” czyli mniej lub bardziej wymuszonej łapówki jest powszechna. Mniej doświadczonych podróżników może kosztować to mnóstwo pieniędzy, czasu i zdrowia. Dlatego całkiem przyjemnie obserwować te kraje z perspektywy kart tej książki.
Dość charakterystyczną cechą Kirgistanu i Uzbekistanu jest tęsknota zwykłych ludzi za ZSRR. Panował wtedy ład, porządek, wszyscy mieli pracę i stabilną sytuację. Jak ktoś był bardziej przedsiębiorczy, to i dorobić potrafił. Upadek Sojuza skończył się dla nich katastrofą, bo zamknięcie fabryk i kołchozów pozbawiło z dnia na dzień ludzi wszelkich źródeł dochodu. Owszem, część potrafiła wykorzystać koniunkturę i w oparciu o klanową strukturę państw regionu całkiem przyjemnie się ustawić. Jednak większość nie potrafi do tej pory poradzić sobie z tymi zmianami. To pewnie konsekwencja tego, że Rosjanie wciągnęli „stany” w wiek XX, później zafundowali „realny socjalizm” przy wschodniej mentalności. A później – tak po prostu zwinęli majdan pod tytułem ZSRR.
I wygląda to, jak wygląda. Bieda, korupcja, przestępczość zorganizowana, hurtowy handel narkotykami, a odróżnienie polityka od gangstera wymaga dobrej znajomości lokalnych układów.
Tytuł: Obłoki Fergany
Autor: Przemysław Chwała
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: kwiecień 2017
Liczba stron: 304
O ile na temat Uzbekistanu przeciętny zjadacz chleba ma pewne pojęcie, to już z Kirgistanem są pewne problemy. Nazwy uzbeckich miast takie jak Taszkent, Samarkanda, Buchara, Fergana czy Chiwa mnie przynajmniej kojarzą się z przygodami Hodży Nasreddina, który te miasta odwiedzał. Kraj bawełny, ale i złota, którego złoża szacowane są na 4 co do wielkości na świecie.
A Kirgizja? Tutaj już sama nazwa stolicy - Biszkek raczej mało komu cokolwiek powie. Jedyną nazwą która z czymkolwiek może się kojarzyć to „Pik Pobiedy” o wysokości 7439 m n.p.m.
Dlatego panu Przemysławowi chwała za to (gra słów oczywiście zamierzona), że poświęcił rok życia, aby przybliżyć czytelnikowi dwa z postradzieckich „stanów” (Kazachstan, Kirgistan, Uzbekistan, Turkmenistan, Tadżykistan itd.)
To nie są miejsca, gdzie każdy z ochotą wyruszy na wakacyjną przygodę bo raz, że daleko, a dwa – radziecka mentalność urzędnicza połączona z typowo wschodnią kulturą wszechobecnego „bakszyszu” czyli mniej lub bardziej wymuszonej łapówki jest powszechna. Mniej doświadczonych podróżników może kosztować to mnóstwo pieniędzy, czasu i zdrowia. Dlatego całkiem przyjemnie obserwować te kraje z perspektywy kart tej książki.
Dość charakterystyczną cechą Kirgistanu i Uzbekistanu jest tęsknota zwykłych ludzi za ZSRR. Panował wtedy ład, porządek, wszyscy mieli pracę i stabilną sytuację. Jak ktoś był bardziej przedsiębiorczy, to i dorobić potrafił. Upadek Sojuza skończył się dla nich katastrofą, bo zamknięcie fabryk i kołchozów pozbawiło z dnia na dzień ludzi wszelkich źródeł dochodu. Owszem, część potrafiła wykorzystać koniunkturę i w oparciu o klanową strukturę państw regionu całkiem przyjemnie się ustawić. Jednak większość nie potrafi do tej pory poradzić sobie z tymi zmianami. To pewnie konsekwencja tego, że Rosjanie wciągnęli „stany” w wiek XX, później zafundowali „realny socjalizm” przy wschodniej mentalności. A później – tak po prostu zwinęli majdan pod tytułem ZSRR.
I wygląda to, jak wygląda. Bieda, korupcja, przestępczość zorganizowana, hurtowy handel narkotykami, a odróżnienie polityka od gangstera wymaga dobrej znajomości lokalnych układów.
Tytuł: Obłoki Fergany
Autor: Przemysław Chwała
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: kwiecień 2017
Liczba stron: 304
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych