„..Jam nie z soli, ani roli,
jeno z tego, co mnie boli…” powiedział podczas Potopu Szwedzkiego Stefan
Czarniecki - kasztelan kijowski i hetman polny koronny.
Tytuł: Mądrzej, szybciej, lepiej. Sekret efektywności
Tytuł oryginału: Smarter Faster Better. The Secrets of Being Productive
Autor: Charles Duhigg
Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe PWN
Data wydania polskiego: październik 2016
Liczba stron: 432
Podobne założenie tkwi u podstaw
książki Charlesa Duhigga :-)
W 2011 roku Autor miał
poważny problem z natłokiem zadań, jakie postawiło przed min życie: kończył
pisać książkę o psychologicznych i neurologicznych aspektach nawyków, na co
dzień pracował jako dziennikarz śledczy w „NYT”. Do tego doszły istotne zmiany
w życiu rodzinnym - urodziło mu się drugie dziecko.
Jak sam przyznał, był w ciągłym
niedoczasie, w ciągu dnia zarabiał na chleb poszukując tematów do artykułów, w
nocy przepisywał i poprawiał tekst książki mając na karku dwójkę dzieci, w tym
noworodka.
"Terminowość"
stała się dla Charlesa pojęciem znanym jedynie teoretycznie, a sposobem na
przetrwanie było przepraszanie wszystkich dookoła za to, że znowu coś zawalił.
Hmmm, skąd my to znamy, prawda?
Zamiast jęczeć i użalać się nad
własnym losem zwrócił się z prośbą o pomoc do kolegi (też dziennikarza „New
York Timesa”), a ten udostępnił mu kontakt do Atula Gawande - człowieka sukcesu
i wzorca doskonałej organizacji.
Atul Gawande to znakomity chirurg,
praktykujący w Brigham and Women's Hospital jednym z najlepszych szpitali w
Bostonie, wykładowca na Harwardzie, doradca Światowej Organizacji Zdrowia,
założyciel fundacji zajmującej się dostarczaniem narzędzi chirurgicznych na
całym świecie. Mało ? Do tego autor poczytnych książek i autor artykułów
medycznych. Ukończył studia pierwszego stopnia na Uniwersytecie Stanforda,
magisterium z nauk politycznych, filozofii i ekonomii obronił na Oxford
University, następnie przeniósł się do Harvard Medical School, gdzie uzyskał
tytuł doktora nauk medycznych.
Charles chciał zadać doktorowi
Atulowi proste pytanie „jak Pan to wszystko ogarnia???”
Pierwsza odpowiedź była
odmowna, Atul nie miał czasu.
Dlaczego? Bo zaplanował sobie
… wypad na koncert ze swoimi pociechami oraz krótki wyjazd z żoną.
To dodatkowo ukazało Charlesowi jak
on sam jest słabo zorganizowany, bo o jakimkolwiek odpoczynku, czy dniu, kiedy
zrobiłby coś dla własnej przyjemności to już dawno zapomniał.
Udało mu się jednak wcisnąć w
kalendarz doktora Gawande ze swoim problemem.
I tak powstał pomysł, na napisanie
książki o efektywności, która jest podstawą sukcesu w praktycznie każdej
działalności.
O to, w jaki sposób dochodzą do
celu Charles Duhigg zaczął pytać najprzeróżniejszych ludzi: generałów, agentów
FBI, pilotów, dyrektorów wielkich firm, a także uczniów i… pokerzystów.
Dzięki tym rozmowom ustalił osiem
obszarów, które mają wpływ na efektywność.
Dowiecie się jak należy planować
zadania, mając na uwadze czynniki, które mogą w mgnieniu oka uniemożliwić
skorzystanie z wybranej drogi postępowania.
Jak motywować się do
pokonywania własnych słabości i realizować dalekosiężne plany dzieląc je na
poszczególne etapy. Z tym ostatnim sposobem na pewno spotkali się ci, którzy
pracują w korporacjach gdzie praktycznie każdy długofalowy projekt posiada ”milestones”
– kamienie milowe, których realizacja jest gwarantem sukcesu oraz, co wynika z
relacji amerykańskich komandosów, umożliwia przetrwanie „piekielnego
tygodnia” podczas szkoleń SEALS- ów.
Czym jest kontrola wewnętrzna, a
czym zewnętrzna i która jest bardziej pożądana, aby osiągać sukcesy.
Kolejnym aspektem jest budowa
zespołu. Z tym problemem styka się każdy, kto w zespołach pracuje albo nimi
zarządza. I tutaj możecie skorzystać z doświadczeń jednej z firm, uznawanych za
przyjazną pracownikom czyli Google.
O tym, jak ważna jest koncentracja
podczas wielu codziennych czynności jak np. prowadzenie samochodu nikogo nie
trzeba przekonywać. Jednak nie raz i nie dwa zdarzały się Wam sytuacje, kiedy
koncentracja zawodziła i sytuacja pozornie banalna potrafiła Wam podnieść
poziom adrenaliny w okolice sufitu. I na to znajdziecie wytłumaczenie –
dlaczego tak się dzieje i jak poprawić tą umiejętność.
W tym przypadku nauczycielami będą piloci
samolotów pasażerskich, od których poziomu koncentracji w sytuacjach awaryjnych
zależy niejednokrotnie życie setek osób. Polegamy na wyuczonych odruchach,
które w stanach zagrożenia mogą prowadzić do myślenia tunelowego. Wtedy
koncentrujemy się na jednym z czynników lekceważąc, nawet podświadomie,
pozostałe, równie w takiej sytuacji istotne.
To może działania intuicyjne?
Bardzo często się sprawdzają, jednak czasami intuicja też bywa zawodna. Tu
pomocne są modele mentalne, które wspierają nasze zdolności analityczne.
Modele mentalne to pokrótce sposób
na wymyślenie różnych wariantów postępowania przygotowanych na jakąś konkretną
okoliczność. Próba przewidzenia np. pytań podczas rozmowy i antycypowanie
takiej sytuacji. Wtedy, kiedy ona się niespodziewanie zdarzy, możemy
wykorzystać taką odpowiedź, którą sobie wykoncypowaliśmy w przyjaznym
środowisku. Czyli rozmawianie z samym sobą poprawia naszą koncentrację.
Jednak chyba lepiej nie robić tego
na głos :-D
Generalnie – dość to skomplikowane,
ale przeczytanie podanych przykładów wziętych z życia ułatwia zrozumienie tego
aspektu.
Cele – to element dość
istotny. Zdecydowanie prościej jest gdzie dojść, jak się ma, choć ogólną
ideę gdzie się właściwie podąża :-)
Próbę wypracowania uniwersalnego
modelu określania celów wprowadziła firma General Electric.
System ten od pierwszych liter
angielskich wyrazów nazywa się SMART (Specific, Measurable, Achievable,
Realistic, Timeline – czyli – Skonkretyzowany, Mierzalny, Osiągalny,
Realny, Określony w czasie).
Pomysł w założeniu świetny i z
iście amerykańskim zapałem realizowany.
W części firm ta filozofia
organizacji pracy ma się świetnie do dziś – przynajmniej w polskich oddziałach.
Tylko, że znakomity pomysł z nośną
nazwą „smart” ( pol. „mądry”), w praktyce już taki inteligentny
nie był, bo spowodował… spadek zysków.
Okazało się, że nawet banalne
zadania, jak zakup materiałów biurowych podlegał „SMART” biurokratyzacji .
Podobnie jak ambitny plan zapobiegania kradzieżom poprzez… 100% kontrolę toreb
pracowników. To owszem, zdecydowanie zmniejszyło ilość kradzieży, jednocześnie…
skracając realny czas pracy. Pracownicy chcieli wyjść o ustalonej godzinie do
domów, co w połączeniu ze świadomością codziennego przejścia przez procedurę
kontrolną, której dokładności i precyzji mogliby pozazdrościć celnicy z NRD,
odchodzili od zajęć odpowiednio wcześniej.
Czyli stosowanie tej metody do
osiągania celów krótkoterminowych daje znakomite rezultaty, ale w przypadku
bardziej dalekosiężnych planów - SMART jest mało efektywny.
Wniosek z tego prosty - duża ilość
tabelek w Excelu oraz prezentacje w PowerPoincie nie poprawiają
efektywności. Do niektórych firm ta wiedza jeszcze nie dotarła do dziś – wiem
to z bolesnej autopsji.
W GE poszli jednak po rozum do
głowy i poprosili o pomoc, jakże by inaczej, amerykańskich naukowców.
Okazało się, że można poprawić
wydajność i osiągać ambitne, a nawet bardzo ambitne cele poprzez pewne istotne
zmiany w sposobie myślenia, nie porzucając metody SMART. Nie będę ich jednak
opisywał, bo odbiorę Wam przyjemność czytania :-)
Zarządzanie kapitałem ludzkim,
analizowane przez Charlesa Duhigga na podstawie systemu wdrożonego w Toyota
Motors również jest zajmujące.
Tu również osoby pracujące w
koncernach rozpoznają słowa „lean manufacturing”.
Jednak to trochę inna filozofia niż
ta, z którą możemy zetknąć się w Polsce.
W Toyocie jednym z kluczowych
elementów budowy takiego modelu organizacji, opartego na wzajemnym zaufaniu,
wspólnocie celów firmy i pracowników jest między innymi stałość i stabilność
zatrudnienia. W przypadkach złej koniunktury w celu utrzymania stanowisk pracy
65 managerów zgodziło się na obniżkę wynagrodzeń, a pracownicy zostali
przeniesieni do prac konserwacyjno-remontowych czy sprzątania kosztem firm
zewnętrznych. W Polsce znam przypadki oczekiwania przez firmę zgłaszania „kaizenów”
(czyli pomysłów na poprawę wydajności i efektywności pracy) i iście japońskiego
(toyotowskiego) podejścia do pracy również od ludzi zatrudnianych… za
pośrednictwem agencji pracy tymczasowej na uwaga… 2 tygodniowe (sic!) umowy (oczywiście z możliwością przedłużenia).
Nie, nie jest to żart, a decydenci są zdziwieni, że to nie działa tak jak w książce napisano :-D
Przypomina to próbę budowy
promu kosmicznego według standardów NASA w garażu, a zamiast inżynierów z danej
specjalności zatrudniony jest wujek Henio – lokalna „złota rączka”, (bo zna się
na wszystkim i nawet ciotce Grażynie bojler naprawił, o którym to fachowcy
mówili, że się tylko na złom nadaje)
Podejmowanie decyzji jest
łatwe. Zawsze jakąś musimy podjąć. Nawet taką, jaką podobno podejmują koty - jeżeli
jest problem, to należy tak długo go ignorować, aż sobie sam pójdzie.
Albo jak z grzybami – to nieprawda,
że grzyby dzielimy na jadalne i niejadalne. Wszystkie grzyby są jadalne, ale
część z nich tylko raz.
Jednakże podjęcie dobrej, świadomej
decyzji wraz z oceną prawdopodobieństwa sukcesu lub porażki już takie proste
nie jest. Żeby dobrze oszacować ryzyka należy posłużyć się rachunkiem
probabilistycznym, przeanalizować wszelkie możliwe konsekwencje działań oraz
posiąść jak największą ilość danych wejściowych, aby rezultat był dla nas jak
najbardziej korzystny.
Czasami koty mają rację i
przeczekanie problemu będzie rozwiązaniem najlepszym bo np. najmniej
kosztownym. Jednocześnie dającym czas na pozyskanie kolejnych danych, które
pozwolą na wykonanie kolejnego kroku we właściwym kierunku z dużo większym
prawdopodobieństwem.
Oczywiście, element niepewności
będzie istniał zawsze, ale dzięki takim analizom jesteśmy w stanie
zminimalizować straty, jeżeli coś pójdzie nie tak.
Bardzo pomocne w takich sytuacjach
jest Twierdzenie Bayesa (twierdzenie teorii prawdopodobieństwa, wiążące
prawdopodobieństwa warunkowe zdarzeń A | B oraz B | A – czyli jakie jest np.
prawdopodobieństwo, że osoba z podniesioną temperaturą ciała jest chora na
grypę.)
Sieć bayesowską wykorzystuje się do
ustalania zależności pomiędzy zdarzeniami. Znakomicie się to sprawdza, jeżeli
chcecie zostać światowej sławy… pokerzystami :-) Niestety, bez tak zwanego łuta
szczęścia nawet najbardziej misternie przeprowadzone analizy nie gwarantują
sukcesu.
To może jednak koty mają racje?
Pomysłowość raczej nie
wymaga nadmiernej reklamy – to w większości przypadków klucz do rozwoju.
Jednakże okazuje się, że można być
szalenie kreatywnym nie posiadając gigantycznej wiedzy własnej.
Czasami wystarczy być, jak określa
to Autor, intelektualnym pośrednikiem, lub, co brzmi znacznie bardziej
dostojnie i prestiżowo, – „brokerem innowacji” .
Czyli umieć, poprzez komunikowanie
się z różnymi ludźmi, organizacjami czy zespołami lub firmami zbierać dane w
jaki sposób rozwiązać problem
skutecznie. A później bazując na takiej praktycznie zweryfikowanej wiedzy
dostosować ją do wymogów podobnej sytuacji.
Wiem, że działa – sam tak robię od
lat i nawet nie wiedziałem, że ze mnie taki spec - „broker innowacji”.
Chyba to sobie umieszczę na
wizytówce :-)
Konkluzja jest taka, że w tym
aspekcie bardzo istotne jest, to czego tak naprawdę chcemy.
Co stoi za naszą motywacją do bycia
kreatywnym – potrzeba wyrażenia siebie, a może pomoc innym ludziom.
Przyswajanie informacji -
w tej części książki poznamy metody, dzięki którym sami szybciej przyswoimy
wiedzę, ale także dowiemy się w jaki sposób efektywniej ją przekazywać.
Świat obecnie zalewa nas
różnorakimi przekazami - jednym bardziej, drugimi mniej przydatnymi.
Aktualnie problemem nie jest samo
zdobycie danych, ale ich prawidłowa ocena oraz wykorzystanie.
Powszechność dostępu do wiedzy, bo
już nie ma potrzeby udania się do biblioteki i przewracania setek kartek w
opasłych foliałach, w wielu przypadkach paradoksalnie utrudnia zdobycie wiedzy.
Do tego dochodzi często wątpliwa
jakość przekazywanych materiałów oraz pewne lenistwo intelektualne, którego
stajemy się ofiarami, bo nie prowadzimy np. krytyki źródeł.
I w taki sposób puszki po piwie
("Puszka cienkościenna, uderzona z jednej strony drewnianym młotkiem i
nieuszkodzona puszka" jako eksperyment badawczy) eksplodujące parówki
oraz „piuu bziuuu” stanowią argumenty i naukowe dowody w analizie katastrof
lotniczych.
Tu dochodzimy do końca zarówno
książki jak i recenzji.
Ostatnim rozdziałem jest aneks,
mający pomóc Wam w wykorzystaniu z zawartej w niej wiedzy.
Autor, już po napisaniu tej książki
uznał się za eksperta w opisywanej dziedzinie. A jednak nie wszystko działało,
tak, jak powinno.
Wtedy doktor Atul Gawande podpowiedział
jak osiągnąć wymierne korzyści z tej publikacji.
Po prostu – wdrażać zawartą w niej
wiedze w codzienne działanie.
Samo zrozumienie mechanizmów nie
pomoże Wam w byciu bardziej skutecznymi.
Gdyby
to było takie proste, że wiem
jak coś funkcjonuje, w oparciu o jakieś zasady i jak należy to zrobić,
to pewnie zostałbym wybitnym pisarzem, Mister Uniwersum, Mister
Olympia albo profesorem psychologii :-D
Jednak pomiędzy wiedzieć jak, a to
robić jest ogromna przestrzeń.
Nazywa się praktyka, determinacja w
dochodzeniu do celu oraz planowanie w jaki sposób osiągać założone cele.
Lektura książki „Mądrzej, szybciej,
lepiej”, pełnej inspirujących opowieści, ciekawostek i studium przypadku,
bardzo Wam pomoże, ale nie zastąpi ciężkiej, organicznej pracy.
Tytuł oryginału: Smarter Faster Better. The Secrets of Being Productive
Autor: Charles Duhigg
Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe PWN
Data wydania polskiego: październik 2016
Liczba stron: 432
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych