Żeby usystematyzować, to o czym jest ta książka, należy sięgnąć do wprowadzania napisanego przez R.G Granta. Każdy z nas jest w stanie intuicyjnie określić czym jest bitwa, ale już z dokładną definicją może być niejaki problem. Do wieku XIX wytłumaczenie tego terminu było dziecinnie proste - w określonym miejscu i czasie spotykały się dwie wrogie armie i toczyły walki do chwili, aż jedna z nich zdobyła znacząca przewagę, a druga dokonała „strategicznego odwrotu” lub została wybita do nogi. Wtedy nie było kłopotów z oceną miejsca, czasu oraz tego kto bitwę wygrał. Dowódcy znajdowali się na polu walk i samodzielnie lub z pomocą wyznaczonych oficerów decydowali o działaniach wojennych. Czym innym były długotrwale oblężenia miast, podczas których miały miejsce wycieczki oblężonych i pomniejsze starcia, ale one również miały status bitwy, bo prowadziły po jakimś czasie do oczekiwanego rezultatu czyli ktoś zostaje, a ktoś umyka. Współcześnie nie ma już „bitew” w starym, dobrym stylu, bo teatry działań wojennych są zbyt rozległe i dlatego w języku wojskowych pojawił się termin ”operacji”. Jednak określenie „Bitwa o Anglię”, mimo tego, że działania toczyły się od 10 lipca do 31 października 1940 roku i odbywały się poza zasięgiem wzroku naczelnego wodza uznano za prawidłowe ze względu na jedność czasu, miejsca i celu działań. Natomiast „Bitwa o Atlantyk” jest już w opinii R.G Granta nadużyciem ze względu na obszar działań oraz czas trwania (walki trwały 5 lat na dość pokaźnych obszarze).
To tyle tytułem wstępu do wstępu.
Drugim ważnym aspektem książki są „złe adresy” . W przedmowie Laurenca Reesa znajdziemy kilka naprawdę kiepskich lokalizacji do mieszkania. Wynika to z niezmiernej popularności niektórych miejsc, w których na przestrzeni wieków toczone są mniej lub bardziej zażarte konflikty zbrojne.
Rees podaje dwa przykłady miast, w których ludzie ceniący ciszę i spokój zarówno swój jak i przyszłych pokoleń nie powinni mieszać. Miejscówki przypominają mniej więcej adres w amerykańskiej Alei Tornad przebiegającej przez części stanów Teksas, Oklahoma, Kansas, Nebraska, Iowa i Południowa Dakota.
Te miasta to Jerozolima, co chyba nie wymaga komentarza, bo tam się rzadko coś nie dzieje i.... Lwów.
Przykład Lwowa Autor podał w oparciu o historię zaledwie 50 lat, podczas których nazwa miasta zmieniała się czterokrotnie (Lemberg, Lwiw, Lwow, Lwów) a w ostatnim stuleciu należało do: Austro-Węgier (do końca I Wojny Światowej), w dwudziestoleciu międzywojennym do Polski, w latach 1939 - 1941 - do ZSRR, 1941- 1944 do III Rzeszy, od 1944 do 1991 znowu do ZSRR, a obecnie do niepodległej Ukrainy.
Odnośnie krajów - za jeden z najmniej przyjemnych adresów do zamieszkania Autor uznaje... Polskę.
Wynika to zarówno z sąsiedztwa na Wschodzie i na Zachodzie, jak i ukształtowaniu terenu, które żadnej armii nie nastręcza problemów logistycznych. Obszar płaski jak stół, bez znaczących przeszkód terenowych był świadkiem zdecydowanie zbyt wielu bitew, niektórych może i nie mających wpływu na losy świata, natomiast zawsze mocno niekorzystnych w skutkach dla jej mieszkańców.
Sama książka w syntetyczny, a właściwie encyklopedyczny sposób opisuje w ciągu chronologicznym bitwy, uznane przez specjalistów od poszczególnych epok historycznych za kluczowe dla losów państw lub narodów. 5000 lat krwawych zmagań, jakie ludzkość stoczyła i była uprzejma choćby w minimalny sposób udokumentować w jakiejkolwiek postaci.
Zdecydowanie bardzo pouczająca i pomocna lektura, dla tych, których przekonuje hasło wygłoszone przez Cycerona
Tytuł: 1001 bitew, które zmieniły historię świata
Tytuł oryginału: 1001 battles that changed thecourse of history
Autor: R.G. Grant
Tłumaczenie: Piotr Lewiński
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: wrzesień 2012
Liczba stron: 960
To tyle tytułem wstępu do wstępu.
Drugim ważnym aspektem książki są „złe adresy” . W przedmowie Laurenca Reesa znajdziemy kilka naprawdę kiepskich lokalizacji do mieszkania. Wynika to z niezmiernej popularności niektórych miejsc, w których na przestrzeni wieków toczone są mniej lub bardziej zażarte konflikty zbrojne.
Rees podaje dwa przykłady miast, w których ludzie ceniący ciszę i spokój zarówno swój jak i przyszłych pokoleń nie powinni mieszać. Miejscówki przypominają mniej więcej adres w amerykańskiej Alei Tornad przebiegającej przez części stanów Teksas, Oklahoma, Kansas, Nebraska, Iowa i Południowa Dakota.
Te miasta to Jerozolima, co chyba nie wymaga komentarza, bo tam się rzadko coś nie dzieje i.... Lwów.
Przykład Lwowa Autor podał w oparciu o historię zaledwie 50 lat, podczas których nazwa miasta zmieniała się czterokrotnie (Lemberg, Lwiw, Lwow, Lwów) a w ostatnim stuleciu należało do: Austro-Węgier (do końca I Wojny Światowej), w dwudziestoleciu międzywojennym do Polski, w latach 1939 - 1941 - do ZSRR, 1941- 1944 do III Rzeszy, od 1944 do 1991 znowu do ZSRR, a obecnie do niepodległej Ukrainy.
Odnośnie krajów - za jeden z najmniej przyjemnych adresów do zamieszkania Autor uznaje... Polskę.
Wynika to zarówno z sąsiedztwa na Wschodzie i na Zachodzie, jak i ukształtowaniu terenu, które żadnej armii nie nastręcza problemów logistycznych. Obszar płaski jak stół, bez znaczących przeszkód terenowych był świadkiem zdecydowanie zbyt wielu bitew, niektórych może i nie mających wpływu na losy świata, natomiast zawsze mocno niekorzystnych w skutkach dla jej mieszkańców.
Sama książka w syntetyczny, a właściwie encyklopedyczny sposób opisuje w ciągu chronologicznym bitwy, uznane przez specjalistów od poszczególnych epok historycznych za kluczowe dla losów państw lub narodów. 5000 lat krwawych zmagań, jakie ludzkość stoczyła i była uprzejma choćby w minimalny sposób udokumentować w jakiejkolwiek postaci.
Zdecydowanie bardzo pouczająca i pomocna lektura, dla tych, których przekonuje hasło wygłoszone przez Cycerona
„ Historia vitae magistra est..."Choć, z tekstów zawartych w tej pozycji dobitnie wynika, że historia jest może i nauczycielką życia, natomiast ludzie są wyjątkowo tępymi uczniami.
Tytuł: 1001 bitew, które zmieniły historię świata
Tytuł oryginału: 1001 battles that changed thecourse of history
Autor: R.G. Grant
Tłumaczenie: Piotr Lewiński
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: wrzesień 2012
Liczba stron: 960
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych