5/03/2017 05:00:00 PM

Abchazja - Wojciech Górecki

"Abchazja" to trzecia, po „Toaście za przodków” i „Planecie Kaukazksiążka podsumowująca podróże Autora po krajach Kaukazu.
Opowieść niczym wąż Uroboros, zamyka pętlę czasu. Wojciech Górecki swoją przygodę, trwającą niemal dwadzieścia lat, rozpoczynał jako świeżo opierzony reporter wojenny właśnie w Abchazji,  jednym z trzech parapaństw, które powstały po rozpadzie ZSRR i do tej pory, nie są uznawane na świecie. Oprócz Abchazji, międzynarodowego uznania nie doczekały się Osetia Południowa i Naddniestrze.
Wojciech Górecki opisuje cała historię konfliktu gruzińsko – abchaskiego, praktycznie od samych jego początków. I stara się, jak zresztą większość świata, którą ta sytuacja cokolwiek obchodzi, znaleźć odpowiedź na pytanie ”czego, do cholery chcą Abchazi???” - naród liczący sobie zaledwie 100,000 obywateli. 
Dzięki geniuszowi zła czyli Józefowi Wissarionowiczowi Stalinowi, który swoich kaukaskich ziomków znał i rozumiał jak mało kto, Abchazi zostali pozbawieni pewnej samodzielności w ramach ZSRR i przyłączeni (jako Abchaska Socjalistyczna Republika Radziecka) do Gruzińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Nastąpiła „gruzinizacja” Abchazów, którzy, mimo, że nieliczni, nie odróżniają się mentalnością od innych mieszkańców Kaukazu i są do swojej tożsamości narodowej niezmiernie przyzwiązani
Rozpad Związku Radzieckiego dał nadzieję, na „sprawiedliwe” z punktu widzenia Suchumi rozwiązanie i osiągnięcie niepodległości. Tylko, że ani Rosja, ani nikt przy zdrowych zmysłach na Zachodzie do czegoś takiego dopuścić nie mógł. Bo nie jest problemem powstanie 15 państw po tym, jak skończyła się formuła ZSRR, ale kolejne państwa, co drugą dolinę i co trzeci pagórek to już lekka przesada. I pewnie Abchazi zgodziliby się autonomię, ale jak to bywa w pojedynku dużego z małym – duży może więcej. Doprowadziło to do konfliktu zbrojnego pomiędzy Gruzinami i Abchazami. Wojna bez sensu, bez korzyści dla nikogo, poza nielicznymi cwaniakami, którzy przy każdej wojnie się pożywią.
Tu Wojciech Górecki pokazał w świetny sposób po raz kolejny „kaukaską chorobę” – każda z zamieszkujących tam nacji ma zasadniczo trzy cechy - jest najbardziej starożytna, najbardziej wspaniałomyślna i gościnna oraz oczywiście najbardziej ze wszystkich poszkodowana.
Mądrzy ludzie po obu stronach konfliktu starali się znaleźć rozwiązanie, bo jak tu dzielić państwo, w którym na 240,000 obywateli mieszka jak już pisałem wcześniej tylko 100,000 Abchazów, z czego spora z nich część.... nie mówi po abchasku.
I stało się tak jak w starym dowcipie z „dziennika radzieckiego partyzanta”: 
Poniedziałek – wyparliśmy Niemców z lasu. 
Wtorek – Niemcy nas wyparli z lasu. 
Środa - wyparliśmy Niemców z lasu. 
Czwartek - Niemcy nas wyparli z lasu. 
Piątek – przyszedł gajowy i wygonił wszystkich.
Takim kaukaskim, niezawodnym gajowym jest Federacja Rosyjska. Abchazja po konfliktach z Gruzinami „stowarzyszyła” się z Rosją. Tylko czy ofiary, zniszczenia i nienawiść, która, jak to na Kaukazie, trwać będzie przez kolejne wieki były tego warte? Czy aż tak źle byłoby z Gruzinami, z którymi i tak żyją po sąsiedzku od wieków? Na to pytanie muszą sobie odpowiedzieć sami zainteresowani, bo Gruzini też mają swoje za uszami w tym konflikcie. A Rosjanie, jak już zapewnili sobie nadzór nad kluczowo położonym miejscem na Kaukazie przestaną się przejmować problemami narodu, którego liczebność w ujęciu rosyjskim jest taka, że może nie komitet blokowy, ale już rada osiedla w Moskwie, Samarze czy Petersburgu reprezentuje znacznie większą populację.

 Tytuł: Abchazja


Autor:
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania drugiego: kwiecień 2017
Liczba stron: 184



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2016 To czytają Saudyjskie Wielbłądy , Blogger