Życie Indian, „pierwszych Amerykanów”, rdzennych mieszkańców Ameryki znamy głównie z literatury. W tym tej, niezmiernie romantycznej, jaką zaserwował czytelnikom pewien Niemiec, który na kontynencie amerykańskim nigdy nie postawił nogi, a swoich bohaterów takich jak Winnetou, Old Surehand i innych wymyślił siedząc więzieniu za długi.
Realne problemy współczesnych Indian są znane w Polsce słabo lub wcale.
Tommy Orange przedstawił w swojej książce dwanaście życiorysów, często splątanych ze sobą, przedstawicieli różnych indiańskich plemion. I nie są to życiorysy budujące - alkoholizm, narkomania, przemoc domowa, problemy z pracą i wędrówki w poszukiwaniu lepszego życia. A tak właściwie jakiegokolwiek życia dającego minimum bezpieczeństwa i stabilizacji.
Lektura dość przygnębiająca i budząca pewną niechęć do osób, które w „najlepszej demokracji świata”, mimo funkcjonowania programów afiliacyjnych, Biura do Spraw Indian nie potrafią lub nie chcą skorzystać z „dobrodziejstw” USA.
Owszem, stracili ziemie, zajęte przez białych, byli mordowani, oszukiwani, wypędzani, ale to się skończyło prawie 150 lat temu. Przybywający do Stanów Zjednoczonych Irlandczycy, Polacy czy Żydzi też nie należeli do elit finansowych w swoich krajach, a dzięki „krajowi nieograniczonych możliwości” doszli do majątków. Biedni Chińczycy również.
Co jest z tymi Indianami nie tak?
Może ma rację anonimowy autor wpisu do księgi gości w muzeum Indian w Waszyngtonie: „Indianie, przestańcie robić z siebie ofiary!”. (za Domosławski A. „ Indianie, wyrzut sumienia” , „Polityka 2018)
Tylko jak wyjdziecie ze swojej strefy komfortu i poszukacie informacji na temat relacji pomiędzy władzami USA a Indianami to okaże się, że sprawa nie zakończyła się „polubownym” rozwiązaniem po ukonstytuowaniu się Stanów Zjednoczonych jako państwa.
Podeprę się kolejnym cytatem z Artura Domosławskiego:
„... W całych Stanach żyje dziś dwa i pół miliona Indian, należą do 500 plemion. Milion z nich mieszka w 326 rezerwatach. Statystyki mówiące o życiu w rezerwacie Pine Ridge w Dakocie Południowej, który odwiedził Jarkowiec, deprymują. To drugi co do wielkości rezerwat indiański, liczący 30 tys. mieszkańców. Pars pro toto. Na pięciu dorosłych czterech nie ma pracy, roczny dochód na głowę mieszkańca – 4 tys. dol. (13 razy mniej niż w całym kraju), śmiertelność noworodków – trzy razy większa niż średnia USA; odsetek samobójstw wśród młodych – cztery razy większy. Narkomania i narkobiznes, alkoholizm, depresja, zła opieka medyczna. Ludzie żyją tu krócej o 10 lat niż w ubogiej Afryce: średnio 50 lat. Trzeci Świat – tzn. świat pokolonialny – wewnątrz najbogatszego mocarstwa….”.
Dalej też jest ciekawie, ale lekturę książki i artykułu pozostawiam już Wam do samodzielnego przeczytania i wyrobienia opinii.
Fajnie to wszystko zostało tu opisane.
OdpowiedzUsuń