Tym razem wybierzemy się z Pawłem Smoleńskim do Izraela. Ponownie, ktoś mógłby rzec, i to prawda. Natomiast tematyka jest zupełnie nowa, dotyczy Beduinów, zamieszkujących pustynię Negew czy An – Nakab, jak oni sami nazywają swoje ziemie.
Początkiem opowieści jest zamach terrorystyczny w Beer Szewie, gdzie zginęły
dwie osoby, a w zależności od źródła, od 9 do 11 zostało rannych.
Zapytacie być może „a co do cholery, jest takiego dziwnego w tym, że palestyńscy terroryści zaatakowali dworzec autobusowy w Izraelu? Toż to norma.”
Zapytacie być może „a co do cholery, jest takiego dziwnego w tym, że palestyńscy terroryści zaatakowali dworzec autobusowy w Izraelu? Toż to norma.”
Otóż nie, bo zamachu dokonał
Beduin, który z Palestyńczykami ze Strefy Gazy ma wspólnego niewiele poza tym,
że jest Arabem.
Do tej pory Beduini nie dokonywali zamachów, a cześć z nich od chwili powstania Państwa Izrael służyła w armii izraelskiej, podobnie jak Druzowie (też Palestyńczycy, jakby kto pytał, ale ich religia jest odmienna od prawowiernego islamu i przez innych Arabów są traktowani jako heretycy).
Do tej pory Beduini nie dokonywali zamachów, a cześć z nich od chwili powstania Państwa Izrael służyła w armii izraelskiej, podobnie jak Druzowie (też Palestyńczycy, jakby kto pytał, ale ich religia jest odmienna od prawowiernego islamu i przez innych Arabów są traktowani jako heretycy).
Beduini byli, i w znacznej części
nadal są, izraelskimi patriotami, tylko państwo jakoś tego nie potrafi
docenić.
W społeczeństwie izraelskim pokutuje
opinia, że to złodzieje samochodów, handlarze narkotyków i przemytnicy.
Ci bardziej życzliwi porównują ich do europejskich Cyganów (nie używam politycznie poprawnego określenia "Romowie" - bo to nie są Rzymianie) .
Jednak Beduinów od Cyganów różni praktycznie wszystko z wyjątkiem koczowniczego stylu życia.
Nie mają zakazów takich jak Cyganie. Cygan np. nie może być lekarzem czy pielęgniarką (swoją drogą to ciekawe, po co w takim razie korzystają z pomocy medycznej, skoro to zawód „nieczysty”?).
Nie słyszałem o Cyganach w armii, Policji lub w inny sposób służących krajowi w którym mieszkają.
Jednak mimo tego, że Beduini pozostają lojalnymi obywatelami Izraela, są traktowani jak druga albo i trzecia ich kategoria.
Operacja, zwana planem Prawera-Begina ma być dobrodziejstwem dla Beduinów. Ma im pomóc w zmianie dotychczasowego trybu życia, zwiększyć dobrobyt, dostęp do edukacji i służby zdrowia.
Polegać ma na przesiedleniu Beduinów z zajmowanych obecnie terenów.
Ci bardziej życzliwi porównują ich do europejskich Cyganów (nie używam politycznie poprawnego określenia "Romowie" - bo to nie są Rzymianie) .
Jednak Beduinów od Cyganów różni praktycznie wszystko z wyjątkiem koczowniczego stylu życia.
Nie mają zakazów takich jak Cyganie. Cygan np. nie może być lekarzem czy pielęgniarką (swoją drogą to ciekawe, po co w takim razie korzystają z pomocy medycznej, skoro to zawód „nieczysty”?).
Nie słyszałem o Cyganach w armii, Policji lub w inny sposób służących krajowi w którym mieszkają.
Jednak mimo tego, że Beduini pozostają lojalnymi obywatelami Izraela, są traktowani jak druga albo i trzecia ich kategoria.
Operacja, zwana planem Prawera-Begina ma być dobrodziejstwem dla Beduinów. Ma im pomóc w zmianie dotychczasowego trybu życia, zwiększyć dobrobyt, dostęp do edukacji i służby zdrowia.
Polegać ma na przesiedleniu Beduinów z zajmowanych obecnie terenów.
Trzeci raz z rzędu od 1948 roku.
I mało kogo obchodzą akty własności ziemi, czy fakt, że niektóre „nielegalne wioski” są o kilkadziesiąt lat starsze, niż samo państwo Izrael.
Jednak o szerokich konsultacjach zwanych społecznymi oraz o konsekwencjach tego planu dla samych zainteresowanych jakoś nikt nie pamiętał.
Dlaczego Izraelczycy, a właściwie izraelski rząd otwiera kolejną puszką Pandory i nie próbuje zrozumieć, że uszczęśliwianie Beduinów na siłę spowoduje kolejny kryzys?
Czy faktycznie nie ma już wystarczającej ilości ziemi, aby zostawić ich w spokoju i zapewnić jakąś choćby częściową swobodę ?
I mało kogo obchodzą akty własności ziemi, czy fakt, że niektóre „nielegalne wioski” są o kilkadziesiąt lat starsze, niż samo państwo Izrael.
Jednak o szerokich konsultacjach zwanych społecznymi oraz o konsekwencjach tego planu dla samych zainteresowanych jakoś nikt nie pamiętał.
Dlaczego Izraelczycy, a właściwie izraelski rząd otwiera kolejną puszką Pandory i nie próbuje zrozumieć, że uszczęśliwianie Beduinów na siłę spowoduje kolejny kryzys?
Czy faktycznie nie ma już wystarczającej ilości ziemi, aby zostawić ich w spokoju i zapewnić jakąś choćby częściową swobodę ?
Co stoi na przeszkodzie, aby uznać
stan obecny za wyjściowy, zalegalizować nielegalne wioski, określić wspólnie
ramy współpracy?
Nie, ta książka nie odpowie na te pytania, wprost przeciwnie - będą się Wam cisnąć na usta kolejne.
Natomiast ma dużą szansę skłonić Was do myślenia o tym, gdzie jest granica pomiędzy tym co państwo może, a co powinno robić w stosunku do swoich własnych obywateli oraz czego na pewno nie powinno, jeśli ma zamiar nosić szczytne miano państwa demokratycznego.
Nikt nie twierdzi, że Beduini to anioły stąpające po Ziemi, ale próba zmiany ponad tysiącletniej tradycji, pewnej kultury i sposobu myślenia w imię modernizacji i powszechnej szczęśliwości jeszcze się nikomu nie udała. I zdecydowanie prędzej doprowadzi do kolejnego krwawego konfliktu w Izraelu, niż do cudownej przemiany Beduinów w osiadłych mieszkańców betonowych blokowisk, z uśmiechem na ustach podążających do fabryki na 6 rano.
Po pierwsze - nie ma ani blokowisk, ani fabryk, w których mieliby mieszkać i pracować Beduini
Nie, ta książka nie odpowie na te pytania, wprost przeciwnie - będą się Wam cisnąć na usta kolejne.
Natomiast ma dużą szansę skłonić Was do myślenia o tym, gdzie jest granica pomiędzy tym co państwo może, a co powinno robić w stosunku do swoich własnych obywateli oraz czego na pewno nie powinno, jeśli ma zamiar nosić szczytne miano państwa demokratycznego.
Nikt nie twierdzi, że Beduini to anioły stąpające po Ziemi, ale próba zmiany ponad tysiącletniej tradycji, pewnej kultury i sposobu myślenia w imię modernizacji i powszechnej szczęśliwości jeszcze się nikomu nie udała. I zdecydowanie prędzej doprowadzi do kolejnego krwawego konfliktu w Izraelu, niż do cudownej przemiany Beduinów w osiadłych mieszkańców betonowych blokowisk, z uśmiechem na ustach podążających do fabryki na 6 rano.
Po pierwsze - nie ma ani blokowisk, ani fabryk, w których mieliby mieszkać i pracować Beduini
Po drugie – nikt nie lubi rewolucyjnych zmian, nawet na
teoretycznie lepsze, zwłaszcza kiedy ktoś inny, bez pytania nas o zdanie stara się na
siłę zmienić nasze obyczaje i przyzwyczajenia.
Tytuł: Wieje szarkijja. Beduini z pustyni Negew
Autor: Paweł Smoleński
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania polskiego: listopad 2016
Liczba stron: 184
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania polskiego: listopad 2016
Liczba stron: 184
Nie słyszałam o tej książce, ale nie jest to pozycja, na którą rzuciłabym się w księgarni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nie słyszała,ś bo się dopiero pojawiła dzisiaj :-) A co sprawia, że nie chcesz jej przeczytać?
UsuńPo raz pierwszy zetknęłam sie z książka Pawła Smoleńskiego przy okazji pozycji "Irak. Piekło w raju". Od tamtej pory bardzo cenie sobie tego autora i wszystkie jego książki. Dziękuje za recenzje a książkę wpisuje na listę do zamówienia. Magda
OdpowiedzUsuńMagda - myślę, że warto. Żeby lepiej zrozumieć sytuację nie tylko w Izraelu, ale także w szerszym kontekście - stosunków izraelsko- arabskich.
Usuń